Dlaczego tańczą w kościele

Aleksandra Pietryga

publikacja 25.05.2014 03:49

Kto to jest misjonarz? To człowiek dotknięty miłością Boga, rozpalony nią po prostu. Taki człowiek odkrywa, że ta miłość przynagla do dzielenia się nią.

Dlaczego tańczą w kościele Peruwiańczycy w kościele św. Teresy w Chwałowicach Aleksandra Pietryga /GN

Tak twierdzi abp Ignatius Chama, który prosto z Zambii przyjechał do diecezji katowickiej. Razem z przyjaciółmi misji - dziećmi, młodzieżą i dorosłymi - wziął udział w kongresie misyjnym w Chwałowicach.

Afryka dla kleryków

W kościele św. Teresy od Dzieciątka Jezus, patronki misji, pod przewodnictwem abp. Chama modliły się śląskie dzieci, ich katecheci, siostry zakonne, księża i misjonarze (duchowni i świeccy), którzy na co dzień pracują tysiące kilometrów od Chwałowic i metropolii katowickiej. Był ks. Piotr Kołcz i ks. Waldek Potrapeluk - obaj pracujący na co dzień w Zambii. Z Namibii przyjechał ks. Kazimierz Wróbel. Była Magda Tlatlik, świecka misjonarka ze swoimi Peruwiańczykami, którzy odliczają dni do powrotu, bo jak mówią, tęsknią już bardzo za krajem. Po chwałowickiej farze kręcili się klerycy - Wojtek Kamiński i Bartek Cudziło, którzy 8 lipca, na dwa miesiące, odlatują do Zambii. Jako pierwsi w archidiecezji katowickiej rozpoczynają misyjny staż i, zgodnie z wolą abp. Wiktora Skworca, przecierają szlaki dla następnych seminarzystów. W diecezji Monze pracują księża Wacław Stencel i Grzegorz Kaput. Wojtek i Bartek będą pomagać w pracach budowlanych i katechetycznych. Seminarzyści cieszą się na doświadczenie afrykańskiego Kościoła. Wierzą, że ten wyjazd poszerzy ich horyzonty, nie tylko duchowe. - Będziemy stawiać kaplice, choć nie mamy doświadczenia w murarce - śmieją się. - Mamy nadzieję, że Zambijczykom nie będą przeszkadzały krzywe ściany.

Na kościelnym placu mieszały się języki, panował kolorowy rozgardiasz. Chaos kończył się we wnętrzu kościoła, gdzie mimo różnorodności zebranym towarzyszył jeden cel: udział w Eucharystii i przyjęcie Jezusa Chrystusa. Abp Chama wygłosił homilię. - Radość Ewangelii jest fundamentem naszego bycia razem - powiedział do rozradowanych słuchaczy. - Jesteśmy doświadczeni miłością Pana Boga, przynagleni, by się nią dzielić.

I tak można się modlić

Na początek Mszy, a także podczas uwielbienia po Komunii św. Peruwiańczycy zaprezentowali swoje tańce tradycyjne. - Wystraszyłam się, czemu oni tańczą w kościele - opowiadała sześcioletnia Basia. - Ale mama wytłumaczyła mi, że tak też można się modlić.

Basia wzięła udział w części przeznaczonej dla dzieci. Były zabawy z Peruwiankami, misyjne śpiewy, tańce, malowanie buzi w wybrane wzory. W tym czasie ich starsi koledzy słuchali opowieści ks. Piotra Kołcza z Czarnej Zambii i zadawali Magdzie niezliczoną liczbę pytań o jej pracę misyjną w Peru. Rodzice, dziadkowie i wszyscy dorośli spotkali się z czarnoskórym arcybiskupem.  - Cieszę się, że mogę tu być - wyznał abp Chama. - Przyjechałem, żeby podziękować za waszych misjonarzy, którzy przybywają do mych sióstr i braci w Zambii. Dziękuję wam, że ich w tym wspieracie. Ta pomoc ma dla mnie od teraz konkretne twarze.

Murarz w buszu

Misjonarze opowiadali o realizowanych projektach, które nie odbyłyby się, gdyby nie finansowe wsparcie z archidiecezji. Dzięki istniejącemu od roku programowi "Aniołowie Misji", udało się zebrać ponad 55 tys. zł na konkretne cele. Ks. Potrapeluk w buszu zorganizował kurs murarski. - Tubylcy teraz cieszą się, że mogą sami zbudować sobie dom z cegieł. - Dwie 18-letnie dziewczyny Hellen i Suzen wzięły udział w kursie krawieckim. Nauczyły się szyć od podstaw. Poczuły się przez to dowartościowane i wolne.

Magda Tlatlik organizuje w peruwiańskiej parafii oratorium dla młodzieży. Nowe szkoły w Peru, stypendia dla studentów - to też pochłania czas i pieniądze. Niedługo z Pszczyny wyrusza na pomoc wolontariuszka misyjna Agnieszka Białas. Jest absolwentką Akademii Wychowania Fizycznego i Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Ma nadzieję, że jej umiejętności i kwalifikacje przysłużą się w pracy z małymi Peruwiańczykami.  - Moja rodzina jest bardzo przeciwna temu wyjazdowi - wyznaje. Ma nadzieję, że rodzice zaakceptują w końcu podjętą wcześniej decyzję. Na razie wspierają córkę przy pieczeniu ciast na kiermasz. Dochód przeznaczony jest na wyjazd Agnieszki do Peru.

Z ostatnimi "kanapkami misyjnymi" w rękach powoli żegnamy się z misjonarzami. Uczestników kongresu ogarnął zapał i teraz tańczą razem z Peruwiańczykami. - Dzisiaj jest dzień radości! - woła abp Ignatius. - Nie zapominajmy, że jesteśmy rozpaleni miłością Chrystusa.