Jaki jest Kościół papieża Franciszka?

Joanna Juroszek

publikacja 22.05.2014 15:35

- Dla nich nie ma życia bez życia wspólnotowego. To oznacza, że w kościelnej wspólnocie chcą działać, posługiwać, pełnić jakąś funkcję - mówił ks. dr Mirosław Piątkowski SVD, przez 5 lat posługujący w Argentynie.

Jaki jest Kościół papieża Franciszka? Konferencję ubarwiły występy młodych z Peru Joanna Juroszek /GN

Międzynarodową konferencję „Kościół na końcu świata. Latynoskie oblicze Kościoła katolickiego” ubarwiały występy Peruwiańczyków przebywających w archidiecezji katowickiej od kwietnia. Wśród nich posługuje świecka misjonarka z naszej diecezji Magdalena Tlatlik. Ich tańce dobrze wpisywały się w wygłoszony przez nią referat na temat znaczenia fiesty, czyli świętowania w pobożności ludowej w Junin. To właśnie w obrębie tego regionu, dokładnie w miejscowości Marco, posługuje nasza misjonarka.

Uczestnicy konferencji na Wydziale Teologicznym UŚ wysłuchali wykładów dotyczących m.in. misyjnego charakteru Kościoła w Ameryce Południowej czy liturgii w duszpasterstwie Afrobrazylijczyków.

Swoim doświadczeniem duszpasterskiej pracy podzielił się abp Ignatius Chama, przewodniczący Konferencji Episkopatu Zambii, biskup diecezji, w której posługuje ks. Waldemar Potrapeluk, misjonarz archidiecezji katowickiej. Arcybiskup zwrócił uwagę na elementy wspólne Kościoła Ameryki Południowej i Kościoła Afryki, jakimi są małe wspólnoty, odczytywanie woli Bożej poprzez Pismo Św. oraz ogromne znaczenie świeckich. Kapłan rozumiany jest tam jako „starszy brat w wierze”. Abp Chama mówił też o radości, jaką wniósł papież Franciszek, głównie poprzez promowaną przez niego franciszkańską duchowość.

O specyfice religijności kraju naszego papieża opowiedział ks. dr Mirosław Piątkowski SVD, przez 5 lat posługujący w Argentynie, prowincji Jujuy, parafii Tumbaya. To bardzo specyficzny region, położony w Argentynie północno-zachodniej. Nasz misjonarz razem z kapłanem z Danii pracował na obszarze rozciągającym się na terenie 10 tys. km kw. w Andach. Docierali na wysokość powyżej 4000 m n.p.m., posługując wśród 40 wspólnot podstawowych.

Mówiąc o duchowości tego państwa, ks. Piątkowski zwrócił uwagę na spontaniczność, naturalność, radość, autentyczność w wyrażaniu przez nich wiary. – Dla nich oczywiste jest to, że Pan Bóg istnieje – podkreślał. Jako istotny wyznacznik tego Kościoła wymienił silną potrzebę życia we wspólnocie.

Religijność w Argentynie jest różna wśród mieszkańców miast oraz wsi. Ta miejska to przede wszystkim radość. Liturgię upiększają: śpiew, gitary (ks. Mirosław kiedyś naliczył ich aż 11), symbole związane z homilią czy świętem, oklaski, wzniesione ręce. Podczas Mszy św. bardzo często praktykuje się tam także liturgię darów ofiarnych, manifestuje się swoją wiarę poprzez udział w procesjach, Drogach Krzyżowych, zaangażowaniu na rzecz wspólnoty.

– Dla nich nie ma życia bez życia wspólnotowego. To oznacza, że w kościelnej wspólnocie chcą działać, posługiwać, pełnić jakąś funkcję. Może to być proste bicie dzwonami albo funkcja zakrystiana, animatora grupy, przynależność do Caritas – mówił. Misjonarz szczególnie podkreślił zaangażowanie pewnej kobiety – matki 7 dzieci, która posługiwała jako szafarz Eucharystii. Ona zanosiła chorym Najświętszym Sakrament, a w tym czasie inne kobiety, także ze wspólnoty, opiekowały się jej dziećmi.

Religijność na wsi opiera się głównie na pracy liderów, szkolonych wcześniej przez kapłanów w tzw. szkołach animacji misyjnej. Bardzo ważne znaczenie w podejmowanych przez nich decyzjach ma oparcie się na Słowie Bożym.

Ks. Mirosław mówił także o edukacji formacyjnej w Argentynie, gdzie ważną rolę odgrywają rodzina oraz wspólnotowe przeżywanie różnych uroczystości, np. Pierwszej Komunii św. Dla Południowców bardzo ważny jest także sakrament chrztu świętego. Rodzice, nawet jeśli nie zawierają sakramentu małżeństwa, dbają o to, aby dziecko było ochrzczone. – O chrzcie myślą nawet w kategoriach zdrowia czy też po to, aby złe moce nie szkodziły małemu dziecku – wyjaśniał. Nie funkcjonuje tam także rodzaj moralnego przymusu, nakazujący kobiecie w ciąży wyjść za mąż. – W górach, gdzie pracowałem, w ciągu 5 lat udzieliłem tylko 3 ślubów – mówił.

Ks. Mirosław zwrócił uwagę także na aspekt ludyczności, który uwidacznia się chociażby podczas Mszy odpustowych. Po Eucharystii ludzie spotykają się na wspólnym posiłku, grają mecz, piją kawę i wspólnie się bawią do białego rana.

Od wyboru kard. Bergoglia na papieża zmienia się także Kościół w Argentynie. Prelegent zauważył, że widoczne jest tam większe przylgnięcie do Kościoła. – Bardzo wielu Argentyńczyków przyznaje się, że są katolikami, ale do kościoła chodzą kilka razy w roku. Na pewno u wielu się to zmieni, zresztą już się o tym słyszy. Wzrasta też liczba powołań, ludzi zaangażowanych we wspólnotach czy misjach. Papież powoduje nobilitację całego narodu, także Kościoła walczącego z polityką liberalną, obecnie wręcz lewacką. Kościół zawsze był po stronie ubogich – mówił.

W rozmowie z „Gościem Katowickim” ks. Mirosław mówił o papieżu jako o „zlepku” osobowości argentyńskiej, włoskiej, jezuickiej. – Wychował się w Argentynie i wiele rzeczy na niego wpływało: Buenos Aires, rodzina włoskich emigrantów, potem wzrastanie w Kościele Ameryki, gdzie podjął decyzję, aby być księdzem – wymieniał. Kapłan podkreślał, że przyszły papież, dzięki formacji jezuickiej, nabrał umiejętności, by jako pasterz w odpowiedni sposób przekazywać wiernym najważniejsze duszpasterskie sprawy.

– Zachwycają jego prostota, otwartość na znaki czasu, spontaniczność na wydarzenia aktualne. Pamiętam, jak w jednej z jego biografii czytałem o sytuacji, jaka miała miejsce, gdy jechał do sióstr na konferencję. Na dworcu podszedł do niego pewien człowiek i poprosił o spowiedź. On miał mały dylemat, czy zdąży na pociąg. Pomyślał jednak, że może ten człowiek już nigdy nie zapyta o spowiedź, a siostry mogą poczekać. Został, wyspowiadał go, poszedł na peron i okazało się, że pociąg się spóźnił. Pan Bóg czasem wstrzymuje pewne rzeczy, a papież ma wyczucie sytuacji, czasu. Ta jego spontaniczność, z którą wychodzi do ludzi, jest też latynoamerykańska – obrazował.

Ks. Mirosława zapytaliśmy także o sakrament małżeństwa, do którego, jak sam wcześniej podkreślał, młodzi nie podchodzą zbyt często. – Misjonarze, którzy dawniej przygotowywali tych ludzi, zwracali uwagę, aby akty religijne nie były tylko zewnętrznymi, za którymi nie idzie wnętrze człowieka. Chodzi o to, żeby nie było sytuacji, że najpierw przychodzą sakramenty, a potem ewangelizacja. Odkrycie Jezusa Chrystusa sprawi, że przyjmę propozycję Kościoła, który On założył, i źródła, które będą dawać mi siłę, żeby żyć tak, jak Jezus uczy i mówi.

Mówiąc o specyfice regionu, w którym mieszkał, ks. Mirosław podkreślał, że posiadanie dzieci dla kobiet jest chlubą. – Jestem już matką, pełną kobietą, na mnie ludzie teraz już inaczej patrzą. Dzieci są skarbem, inwestycją, tam nie ma ubezpieczeń. Zainwestowałeś w dziecko? Będzie ono o ciebie dbało w przyszłości – wyjaśniał.