Potomkowie postaci z pomnika

Przemysław Kucharczak

publikacja 26.03.2014 18:17

Wnuki bohaterów, którzy ocalili co najmniej 5 tysięcy polskich Żydów, spotkały się w Katowicach.

Potomkowie postaci z pomnika Zbigniew Kutermak, wnuk Henryka Sławika, i Klara Héjj, wnuczka Józsefa Antalla, 26 marca 2014 r. w katowickim Urzędzie Miasta Przemysław Kucharczak /GN

To Węgierka z Budapesztu Klara Héjj i Polak z Katowic Zbigniew Kutermak. Pierwsza z nich jest wnuczką Józsefa Antalla, który w czasie II wojny światowej był kierownikiem IX wydziału socjalnego w węgierskim MSW. Drugi – wnukiem Ślązaka Henryka Sławika, przedwojennego polityka prawego, antykomunistycznego skrzydła PPS. W czasie II wojny na Węgrzech ci dwaj ludzie uratowali co najmniej 5 tysięcy polskich Żydów. Zrobili to przez wydanie im fałszywych dokumentów.

Sieroty, ale nie oficerów

Sławik z Antallem założyli też w wiosce Vac nad Dunajem sierociniec dla stu żydowskich dzieci. Dla kamuflażu nazwali go „Domem sierot polskich oficerów”. Wśród tych dzieci było wiele takich, które matki wyrzuciły z pociągów, przejeżdżających przez Węgry w drodze do niemieckich obozów śmierci. Kiedy nikt nie widział, te dzieci były tam w czasie wojny uczone nawet... hebrajskiego. – Mój dziadek z panem Henrykiem zapraszali do tego sierocińca na wizytacje nawet nuncjusza papieskiego, żeby jeszcze bardziej uwiarygodnić, że to jest szkoła polska, a nie żydowska – mówiła 26 marca w czasie spotkania w Katowicach Klara Héjj.

Klara Héjj gości w Katowicach w związku z przypadającym 29 marca Dniem Węgierskim. Śląskim dziennikarzom mówiła, że wraz z całą rodziną jest bardzo szczęśliwa, że w Katowicach ma w przyszłym roku stanąć pomnik jej dziadka, przedstawionego wraz z Henrykiem Sławikiem.

Dziadek bez Antalla nic by nie zrobił

Postać tego wielkiego Ślązaka, urodzonego w Szerokiej (dziś dzielnicy Jastrzębia-Zdroju) i mieszkającego później w Katowicach, popularyzuje od kilku lat stowarzyszenie „Henryk Sławik – pamięć i dzieło”. Od początku w planach stowarzyszenia było postawienie mu w mieście pomnika. Sekretarz stowarzyszenia, a jednocześnie wiceprezydent Katowic Michał Luty, zadzwonił jednak kiedyś do Zbigniewa Kutermaka, wnuka Henryka Sławika, z pytaniem: „Słuchaj, a co byś powiedział, gdybyśmy zrobili nie pomnik Sławika, ale Sławika i Antalla?”. Wspomina, że pytał o to z pewną obawą, ponieważ pan Zbigniew ma pewną bardzo pozytywną cechę: mówi wprost to, co myśli, czy to jest dla odbiorcy miłe, czy nie. W słuchawce po krótkiej ciszy Michał Luty usłyszał jednak zdecydowane: „No przecież dziadek bez Antalla nic by nie zrobił”. – Kto do tej pory był symbolem przyjaźni polsko-węgierskiej? Bem i Petőfi. Tymczasem Sławik i Antall są współczesnym symbolem przyjaźni polsko-węgierskiej – mówi z pasją Michał Luty.

Losy Henryka Sławika na Węgrzech były ostatecznie tragiczne. Po wkroczeniu Niemców do tego kraju przeszedł w 1944 r. do konspiracji, ale został schwytany przez gestapo. Niemcy chcieli wydusić od niego zeznanie obciążające Józsefa Antalla. Bezskutecznie. Antall tak opisał ich konfrontację: „Obiecali mu, że jak powie prawdę, to go natychmiast zwolnią. Ale on był niezłomny”. Ponieważ Sławik nie sypnął, Niemcy przerwali konfrontację i wyprowadzili Antalla. Wprowadzili go z powrotem dopiero po dłuższej chwili. „Obraz był ten sam, tylko Sławik się zmienił. Jego twarz i głowa były pokrwawione od bicia. Ale z oczu biło zdecydowanie. Popatrzył na mnie z przyjacielskim oddaniem, od razu wyprostował się i powiedział: »Sprzeciwiam się w imieniu prawa międzynarodowego, moralności i sprawiedliwości. Nie oskarżajcie go!«”.

To oznaczało dla Henryka Sławika wyrok śmierci. Niemcy wykonali go później przez powieszenie, 23 sierpnia 1944 r. w obozie w Mauthausen.

Dzięki niemu miałam dziadka

Po przesłuchaniu Niemcy wieźli ich jeszcze tym samym więziennym samochodem. József po omacku odszukał tam rękę Henryka i mocno ją ścisnął. I usłyszał, jak Sławik cicho szepcze mu do ucha: „Tak płaci Polska”

- To w związku z tym wydarzeniem dziadek na nagrobku kazał sobie napisać: „Polonia semper fidelis” [Polska zawsze wierna] – mówi Klara Héjj. – Dziadek zawdzięczał życie panu Henrykowi. Dzięki niemu ja przez pierwsze 23 lata lata mojego życia miałam dziadka. Przykro mi, że swojego dziadka nie miał okazji poznać Zbigniew – dodaje.

W 1990 roku syn Józsefa Antalla, też József, został pierwszym premierem Węgier po obaleniu komunizmu. Klara jest córką siostry Józsefa juniora, Edith. – Mieszkaliśmy z dziadkiem. Często wspominał, że Henryk Sławik to był człowiek małomówny, konkretny i o bardzo wysokiej moralności. Wiadomo było, że mówi mało, ale za to zrobi to, o czym mówi. I bardzo konkretnie mówił też dziadkowi, czego od niego oczekuje. Dziadek ogromnie go za to szanował – mówi. Od nas dowiaduje się, że ta małomówność i konkretność do dziś są uważane za szczególne cechy Ślązaków.

Będzie pomnik

Henryk Sławik, ewakuując się w 1939 roku na Węgry, zostawił w Polsce żonę i ukochaną, jedyną córkę Krystynę. Rodzinie udało się do niego dołączyć dopiero w 1943 roku. – Ponieważ do tego czasu był sam, moją mamę traktował jak córkę. Kiedy nas odwiedzał, przynosił jej prezenty. Mama cieszyła się, że dostała „od wujka Henryka” np. jakąś torebkę. Henryk Sławik i inni polscy uchodźcy przychodzili też do nas np. na obiady świąteczne. A to dlatego, że dziadek był w czasie I wojny światowej przez 4 lata w rosyjskiej niewoli i wiedział, jak to jest być samotnym na obczyźnie – relacjonuje. Wspomnienia Józsefa Antalla zna bardzo dobrze, bo była jego ukochaną wnuczką.

Klara Héjj skończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim także dzięki miłości do Polski, wyniesionej z rodzinnego domu. – Henryk Sławik powiedział mojemu dziadkowi, żeby wysłał swojego syna do Polski na studia. Ale po wojnie było to niemożliwe, bo granice były zamknięte... Dopiero mnie udało się pojechać na stypendium na Uniwersytet Warszawski w latach 60. zeszłego wieku – wspomina.

Henryk Sławik był przez lata postacią w Polsce zapomnianą. Dopiero teraz to się powoli zmienia. Pomnik Sławika i Antalla ma zostać odsłonięty w Katowicach z udziałem prezydentów Polski i Węgier w marcu 2015 roku. Stanie przed Międzynarodowym Centrum Kongresowym (za "Spodkiem"). W tej chwili trwa konkurs rzeźbiarsko-architektoniczny na jego projekt.