Spis zmarłych... cyrylicą

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 04/2014

publikacja 23.01.2014 00:00

Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej. O nowej książce o wywiezionych na Wschód Ślązakach mówią dr Dariusz Węgrzyn i Sebastian Rosenbaum z IPN.

Dr Dariusz Węgrzyn w katowickim IPN z listami zmarłych na Wschodzie Ślązaków. 
Z tyłu Sebastian Rosenbaum 
i dr Grzegorz Bębnik Dr Dariusz Węgrzyn w katowickim IPN z listami zmarłych na Wschodzie Ślązaków. 
Z tyłu Sebastian Rosenbaum 
i dr Grzegorz Bębnik
Przemysław Kucharczak /GN


Przemysław Kucharczak: Czy zbierając materiały do książki „Wywózka...” natknęliście się na historie, które Was poruszyły?


Sebastian Rosenbaum: To książka, w której pytamy o stan i perspektywy badań nad wywózkami, w mniejszym stopniu o indywidualne losy. Ale przecież opowieść o deportacjach to wyłącznie historie, które poruszają. Chodzi nie tylko o tragedie osób wywiezionych, ale i tych, które zostały na miejscu. Jak żona, która nigdy wcześniej nie pracowała, bo mąż dotąd przynosił „geltag”. No i zostały dzieci, zwykle kilkoro. Kobieta musiała iść do pracy, podczas gdy te dzieci miały 2, 3, 5 lat... Takich sytuacji było na Śląsku mnóstwo, bo absolutna większość deportowanych to byli ojcowie rodzin. Może dlatego te wywózki silniej działają na wyobraźnię niż inne wydarzenia z 1945 roku, jak np. demontaż infrastruktury przemysłowej przez Sowietów. Tego nie można porównać, bo tam wywoziło się maszyny, a tutaj ludzi, rozwalając całą strukturę społeczną części regionu! Większość tych wywózek miała przecież miejsce z drugiego, zachodniego płuca GOP, czyli z Bytomia, Gliwic, Zabrza...


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.