Szukali lisa na grabowym wzgórzu

Danuta Sowa

publikacja 29.10.2013 13:23

Uczestnicy "Hubertusa" w Dziećkowicach zbierali pieniądze dla chorej Hani.

Szukali lisa na grabowym wzgórzu Uczestniczki gonitwy w Dziećkowicach Danuta Sowa

Dziećkowicka stadnina koni "Arabka" zorganizowała - tradycyjnie, jak co roku - święto "Hubertus". W tym roku impreza odbyła się 27 października, tydzień przed dniem św. Huberta.

Prawie 20 jeźdźców indywidualnych ze Śląska oraz stadnin mysłowickich "Arabka" i "Siodło" spotkało się na grabowym wzgórzu, zwanym potocznie "Grabiną", w dzielnicy Dziećkowice.

Co roku z końcem października i początkiem listopada w wielu stadninach czy kołach łowieckich organizowane są "Gonitwy za lisem", przypominające tradycje sięgające średniowiecza. Nazwa "Hubertus" pochodzi od św. Huberta, który żył w latach 655-727 i jest patronem jeźdźców i myśliwych. Połączenie obchodów tego święta w środowiskach myśliwych i jeźdźców wynika prawdopodobnie z faktu, że w czasach, gdy żył św. Hubert, polowało się niemal wyłącznie z konia. W środowiskach myśliwskich organizuje się więc uroczyste polowania, zaś w środowiskach jeździeckich - tzw. gonitwy za lisem, które są zakończeniem letniego sezonu jeździeckiego i łowieckiego.

Szukali lisa na grabowym wzgórzu   Danuta Sowa Na grabowe wzgórze (pełne tych pięknych drzew) konie wyruszyły pod wodzą mastera gonitwy Agnieszki Helbik-Kuśmierz. "Grabina" była dość sucha, pogoda dopisała, więc konie dały popis swoich umiejętności w "pogoni za lisem". Podczas gdy jeźdźcy mieli zawody, dzieci, które uczestniczyły w imprezie, szukały ukrytych wśród grabowych drzew woreczków ze słodyczami. W tym roku "lisem" została Eliza Orkisz, młoda amazonka z Mysłowic-Krasów, ćwicząca na co dzień w stadninie "Siodło" w Mysłowicach-Laryszu. Eliza jeździ na koniu od 5 lat. Teraz ma lat 19, uczy się jeszcze. Jest to jej drugi zdobyty w życiu jeździeckim "lis".

Szukali lisa na grabowym wzgórzu   Danuta Sowa Cała impreza pod nazwą "Hubertus w Arabce" to nie tylko "gonitwa za lisem", występy dzieci z przedszkola i szkoły, czytanie bajek dla najmłodszych, ale przede wszystkim akcja charytatywna. Na zakończenie gonitwy, po wręczeniu nagród i floo [rodzaj kotylionów na zawodach jeździeckich - przyp. red.] zawodnikom, przygotowana została aukcja końskich podków. Licytowano je na rzecz małej Hani z chorym sercem. Można było też składać osobiste datki do przygotowanej puszki, której strzegli dziećkowiccy strażacy. Licytacja przebiegała pod hasłem: "Twoje serce bije, pomóż bić innemu".