Punkt widzenia i horyzonty

Andrzej Macura

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – mawiał Klasyk. Ważne, żeby wiedzieć, iż krzesło do obserwacji można postawić w wielu różnych miejscach.

Punkt widzenia i horyzonty

Ile mamy Kościołów? Nie, nie chodzi o pytanie z zakresu ekumenizmu, na które odpowiadając trzeba koniecznie uwzględnić „Dominus Iesus”. To pytanie rodzące się z wielości różnych przedstawień Kościoła. Nie tylko w mediach, o czym szeroko w najnowszym Gościu Niedzielnym pisze ks. Tomasz Jaklewicz  w artykule Dwa Kościoły. Chodzi też o obraz Kościoła jaki mają jego (jej, jeśli pamięta się że Kościół to Matka) dzieci. A mamy wyobrażenia o nim bardzo różne.

Wakacje to czas, kiedy Kościół wydaje się być wielkim organizatorem odpoczynku.  Obozy, kolonie, rekolekcje, pielgrzymki; akcje ewangelizacyjne, „spotkania młodych” i muzyczne festiwale. Tylko w naszej archidiecezji jest tego sporo. Niedawno zakończyła się archidiecezjalna pielgrzymka na Jasną Górę, za parę dni pielgrzymka kobiet do Piekar. Wakacyjne rekolekcje dla ministrantów (zaplanowało je 700 osób) i oazy. I cała masa wyjazdów organizowanych przez parafie. Jest tego tyle, że trudno wszystko ogarnąć. Łatwiej zauważyć jakiś gest papieża Franciszka albo co powiedział któryś biskup. Tymczasem to wszystko nie jest jakimś marginesem działania Kościoła. To jego istotna część. Taki (też) jest Kościół. Zasłuchany w słowie Bożym, rozmodlony, rozśpiewany, roztańczony, pełen śmiechu, życzliwości, i dobrych słów; dający możliwość doświadczenia tego, co w życiu tak ważne: spotkania z innymi ludźmi.

Mówimy czasem o Kościele otwartym i Kościele oblężonej twierdzy, Kościele tradycjonalistów i Kościele modernistów, Kościele instytucji i Kościele będącym wspólnotą wspólnot. Istnieje dla nas Kościół sporów albo mrówczej duszpasterskiej pracy. Dla jednych Kościół musi się reformować, dla innych nawracać. Są tacy, dla których Kościół to głównie Watykan, inni widzą raczej swoją parafię. Jedni czują się odpowiedzialni za jego kształt, ale nie brak i takich, którzy wolą rolę biernych obserwatorów albo i zażartych krytyków. Każde z tych ujęć i każda z postaw wobec Kościoła są mniej czy bardziej uprawnione. Cała sztuka polega na tym, by nie zapominać, że Kościół to rzeczywistość niezmiernie bogata. Gdy zawęża się spojrzenie nań do jednego punktu widzenia, powstaje nie jego obraz, a karykatura.