Zero kompromisu

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 17/2013

publikacja 25.04.2013 00:00

Rozmowa z ks. prof. Józefem Kozyrą.

ks. prof. Józef kozyra ks. prof. Józef kozyra
przemysław kucharczak

Przemysław Kucharczak: Dlaczego Mojżesz po drodze do ziemi Kanaan kazał swoim ludziom mordować nawet kobiety i dzieci z pokonanych wrogich plemion?

Ks. prof. Józef Kozyra: Żeby Hebrajczycy zachowali swoją tożsamość religijną wśród innych kultur i wierzeń. Oni, potomkowie Abrahama, już w Egipcie mieli małą świadomość swojej religii. Objawienie było im przekazywane „od ojców” – Abrahama, Izaaka i Jakuba. Nic więcej. To było dawno – jakieś 600, 700 lat wcześniej, w XIX wieku przed Chr., a wyjście z Egiptu było w XIII w. Na pustyni Pan Bóg uświadamia Izraelitom, że oni są narodem wybranym. Mówi: „Zawieram z wami przymierze i wprowadzę was do Ziemi Obiecanej, jeśli mi całkowicie zawierzycie”. Jednak jak całkiem zawierzyć, skoro wszędzie po drodze żyją inne plemiona ze swoimi wieloma bogami? Pan Bóg więc uświadamia Hebrajczykom: „Wy nie możecie się z nimi zmieszać, bo jesteście za słabi. Jeśli się z nimi zmieszacie, to nie tylko osłabicie swoją i tak już słabą wiarę, ale w ogóle ją zatracicie. Dlatego nie wolno wam mieć żadnych kontaktów z tymi obcymi”.

Ale w ten sposób? Mojżesz karci Izraelitów, że w zdobytym mieście zabili tylko mężczyzn i rozkazuje: „Zabijecie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną”.

Kiedy w czasach Mojżesza Izraelici zdobywali miasto obłożone klątwą – „cherem”, zabijali w nim wszystkich bez żadnych wyjątków. Musieli też wszystko w tym mieście zniszczyć, żeby nic im nie przypominało dotychczasowej sytuacji, żeby oni sobie nie zabrali stamtąd jakichś pogańskich wzorców. Ostatecznie to pogaństwo i tak do nich w jakimś stopniu przenikało. Więc dlatego, żeby Hebrajczycy nie stracili swojej religii pośród innych ludów, ich prawa zostały tak ostro sformułowane.

Ale czy tak okrutne polecenie Mojżesza było zgodne z wolą Pana Boga? To mi do obrazu miłosiernego Boga nie pasuje.

Wtedy ludzie nie dostali jeszcze pouczenia z Nowego Testamentu o Bogu miłosiernym, zbawiającym wszystkich. Bóg jest taką tajemnicą, której naraz się nie da objąć. On objawia ludziom swoją wolę stopniowo i wycinkowo. Tu dowiadujemy się, że w celu zachowania wiary trzeba Mu wszystko poświęcić! I że nikt nie jest ważniejszy. Przed chwilą przeczytałem informację, że mój znajomy ksiądz zginął wczoraj w wypadku drogowym. Umieramy na różne choroby, wcale ich nie wybieramy. W Bostonie był wybuch. Różnie możemy umrzeć, ale to Bóg jest Panem życia. A czy ta śmierć jest bardziej czy mniej gwałtowna? Proszę zwrócić uwagę, że ta gwałtowność w zadawaniu śmierci ma jednak dla Hebrajczyków pewien cel obronny. U innych ludów przed zadaniem śmierci człowieka jeszcze torturowano. Tymczasem u Izraelitów chodzi o to, żeby szybko się pozbyć przeciwnika, wyeliminować go, a nie żeby się nad nim pastwić.

Ja to rozumiem. Jednak dzisiaj patrzymy na to z naszą współczesną wrażliwością. Jaki mógł być cel obronny w zabijaniu dzieci?

Powstawało pytanie, kto miałby je wychowywać, skoro zabiliśmy ich rodziców. Jeśli my je ocalimy i wychowamy, to kiedy dorosną, wzbudzi się w nich nienawiść do nas. Wychowując je, wyhodowalibyśmy sobie zagrożenie na przyszłość. Było to więc szybkie wyeliminowanie tego zagrożenia.

Jasne. Ale czy zabijanie małych dzieci przez Izraelitów mogło być zgodne z wolą Boga?

Tak, to było zgodne z wolą Boga. Chodziło o to, żeby nie narazić ludu Bożego na utratę najwyższej wartości, jaką jest wiara w Boga Jahwe. Bo nawet życie ludzkie nie jest najwyższą wartością. Bóg mógł się domagać od Abrahama nawet ofiary z jego umiłowanego syna Izaaka, bo to Bóg daje życie, może je odebrać i znów może je dać.

Pan Bóg tak, ale nas obowiązuje przykazanie „Nie zabijaj”. Jak to pogodzić?

To przykazanie stoi na straży życia ludzkiego w ten sposób, że drugi człowiek nie może mnie zabić. Jedynie Pan Bóg może mi odebrać życie, bo sam je dał. Ja absolutnie nie mogę decydować, kto ma żyć, a kto nie. Nie mam prawa decydować o zabiciu drugiego człowieka według własnego widzimisię. Gdybym ja kogoś zabił, bo „tak mi się wydaje”, jestem mordercą. Ale skoro takie jest prawo Boże – jak w przypadku klątwy „cherem”, którą były obłożone pogańskie miasta – skoro to Pan Bóg tak zdecydował, to On bierze za śmierć tych ludzi odpowiedzialność, jako Pan życia.

Nawet w przypadku śmierci bezbronnych dzieci?

A czy dzieci nie umierają? Ile jest przypadków śmierci dzieci, często nawet jeszcze przed urodzeniem? To kto je zabił?

Pan Bóg?

Muszę wyrazić się bardziej precyzyjnie: Pan Bóg nie zabija, ale odbiera życie. Ma do tego prawo, bo to On jest Panem życia. Przecież wszyscy umrzemy i nie od nas zależy, czy nasza śmierć będzie bardziej lub mniej gwałtowna. Nie wybieramy też sobie chorób. Jeszcze jedno: śmierć jest wynikiem grzechu. To nie Pan Bóg wymyślił śmierć. Ale tylko Pan Bóg może zastosować to prawo śmierci. Ja nie mogę nikogo zabić – tego mi zabrania przykazanie. Ale Pan Bóg może wszystko. Ja się nie mogę stawiać na równi z Panem Bogiem. Zabójcą mogę być tylko ja – Pan Bóg odbiera życie, a nie zabija. No i Pan Bóg też nie każe zabijać – choć to podobnie brzmi. Pan Bóg mówi: „Macie wytracić wszystkich mieszkańców miast obłożonych klątwą cherem – co w efekcie równa się zabiciu – po to, żeby zabezpieczyć wiarę. Bo inaczej stracicie wiarę”.

A jak dzisiaj mogę odczytywać te strasznie brzmiące dla współczesnych uszu fragmenty Księgi Liczb? Że nie wolno mi wchodzić w jakiekolwiek kompromisy ze złem?

Tak, oczywiście.

A co Ksiądz Profesor odczytuje w tej księdze ważnego dla siebie osobiście?

M.in. to, w jaki sposób Mojżesz się modli. No i te wszystkie bunty, które Hebrajczycy podnoszą przeciwko Panu Bogu.

Jak to się odnosi do naszego życia?

W taki sposób, że w miejscu opisanych tam ludzi widzimy siebie. My też jesteśmy podobnie zbuntowani. Trzeba z tego wysnuć taki wniosek, że jeśli się nie poprawimy, to... W Księdze Liczb bunty Hebrajczyków są karane. Oni, widząc kary, nawracają się. Ale my też musimy w naszym życiu widzieć ewentualne kary Boże. Nie możemy mówić: „Nie, nic się nie stało, Pan Bóg jest tylko miłosierny, ale nie karze!”. Prawdą jest też to, że On za dobro wynagradza, a za zło karze.

Rzeczywiście, w dzisiejszych czasach panuje tendencja do widzenia w Panu Bogu takiego dobrotliwego staruszka.

No tak. I tendencja, która mówi, że wszystko wolno. To nieprawda, nie wszystko wolno. Jeśli będziesz swawolny, staniesz się niewolnikiem. Za każde postępowanie musisz wziąć odpowiedzialność. Kary też istnieją.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.