Zaproszeni przez Boga

Joanna Juroszek

publikacja 25.03.2013 13:00

Duch wielkopostnej zadumy ulatnia się, powoli ustępując miejsca radości paschalnej. To bardzo nie po Bożemu. Śpiewać, klaskać i uśmiechać się na kilka dni przed śmiercią Jezusa!

Zaproszeni przez Boga Warsztaty gospel w Częstochowie zgromadziły wielu młodych ludzi Joanna Juroszek

Należą do chórków. Śpiewają tylko pod prysznicem, grają na gitarze. Są ze wspólnot, choć do kościoła nie zawsze im po drodze. Są młodzi, młodzi duchem. Kochają śpiew, kochają śpiewać sercem. Przyjechali z różnych miast. Jest ich ponad 100. W przeddzień Niedzieli Palmowej – 28. Światowego Dnia Młodzieży – na wspólnym śpiewie gromadzi ich gospel przelany na częstochowskie warunki.

Jest głośno, energicznie i radośnie. – Lubię śpiewać, a tu jest tak wesoło! – tłumaczy mi 10-letni Mikołaj. – Kocham śpiewać. A tym bardziej śpiewać dla Boga! – dodaje 18-letnia Magda. – Chcę podszkolić swój śpiew na cześć Pana. Bo gospel to dla mnie przede wszystkim modlitwa uwielbienia – wtóruje jej 22-letni Łukasz. – Gospel to energia, która wybrzmiewa z wielką siłą. Gdy podczas śpiewu skupiam się nad tekstem, czuję jego głębię. Wiem, że to modlitwa płynąca z serca – wyjaśnia 21-letnia Malwina. – Dlaczego gospel? To tak, jakbyś zapytała dlaczego się modlę – bez chwili zastanowienia odpowiada 30-letni Marek.

Energia, radość, pokój, spontaniczność, krzyk – to tylko przymioty gospel. A ja od dziś wiem, że tak naprawdę chodzi o modlitwę. – Ten czas jest po to, byście doświadczyli radości ze spotkania z Bogiem. Byście złapali się dłoni Ojca. Tego właśnie wam życzę – mówi duszpasterz akademicki ks. Marek Bator. – Jesteście zaproszeni przez Boga. Nie bójcie się otworzyć na Niego. Być może Bóg będzie chciał powiedzieć wam coś przez teksty i ludzi, których tutaj poznacie. Być może będzie chciał mówić do was w ciszy waszego serca. Otwórzmy się na działanie Ducha Świętego. Stańmy przed Bogiem w wolności. Z tym, co w nas mocne, i z tym, co słabe. W takim duchu przeżyjmy te warsztaty – dodaje instruktor Maciej Ścibor.

Zaczynają z Duchem Świętym, by potem było Go tylko więcej. – Śpiewajmy sercem. Niech w tej pieśni zabrzmi przekrój emocji – tłumaczy instruktor Iga Kowalska. – Tam, gdzie jest modlitewny charakter pieśni, zaśpiewajmy tak, aby cały kościół się modlił – nieustannie powtarza Maciek.

Ćwiczą całą sobotę, są zmęczeni, ale nie zniechęceni. – To radosne oblicze żywego Kościoła. Wolności, braterstwa. Czy chrześcijaństwo musi być nudne? Wielu ludzi twierdzi, że nie powinniśmy śpiewać gospel, bo nigdy nie zaśpiewamy tak, jak Murzyni. Ale to nie chodzi o to, czy my zaśpiewamy jak ktoś. Ja doświadczam obecności Boga w tej muzyce. Ona wzięła się z wiary i doświadczenia ludzi, którzy byli więźniami. Ludzi, którzy ciężko pracowali. Na polach bawełny, trzciny cukrowej umierały dzieci. To są ludzie, którzy w Stanach Zjednoczonych mieli specjalnie wyznaczone miejsca w autobusach, mieszkali w określonych dzielnicach. Ci ludzie są w jakiś sposób natchnieni, mnie to przekonało, uwiodło. I nie chodzi o to, żeby zaśpiewać czysto każdy dźwięk. Chodzi o to, żeby otworzyć siebie. Zanurzyć się w modlitwie. W Bogu, w wolności. By być prawdziwym. Tutaj, na warsztatach, mimo że się nie znamy, to w modlitwie, w duchu jesteśmy razem. To jest dla mnie najcenniejsze – spokojnie tłumaczy Maciek.

– Gospel to dla mnie przede wszystkim modlitwa. Dziś o Bogu nie mówi się otwarcie. Dla mnie każdy koncert jest niesamowitym doświadczeniem spotkania Boga. Cudownie, że gospel przyszedł do Polski, bo to jest piękna droga do tego, by w nowy sposób odkrywać Boga. Czasami na warsztatach pojawiają się ludzie, którzy po prostu przyszli sobie pośpiewać. Którzy w ogóle nie mają nic wspólnego z Bogiem, Kościołem. I najczęściej do nich przychodzi taki moment, utwór, nuta, dźwięk, zdanie. I wtedy są już rozłożeni, ich życie przewraca się do góry nogami. Ja to nieraz widziałam, podczas różnych koncertów – dodaje  Iga.

Choć otworzyli się na gospel całym sercem, wcale nie wypierają się tego, co rodzime. – Pieśń duchowa wcale nie musi nosić znamion rytmicznego utworu. Czarni akurat w taki sposób to czują, my czujemy to inaczej. To, co jest dla mnie najpiękniejsze, to międzykulturowe dzielenie się. Ja wcale nie jestem zwolenniczką amerykanizowania w żadnym obszarze naszego życia. Dlatego podoba mi się ostrożność w podejściu do repertuaru. Trzeba utrzymywać  rozsądek. Rozumiem osoby, które są zachwycone, zachłystują się pięknem, urodą, energią gospelową, ale myślę, że w świecie coraz bardziej globalnym warto utrzymywać naszą tożsamość i dodawać tej muzyce słowiańszczyzny. Nie kopiować. Polacy powinni uwierzyć w siebie, w swoją własną spuściznę kulturową. Trzeba zachęcać ludzi do bycia Polakami, po prostu – spokojnie tłumaczy Natalia Niemen.

– Pewne zrozumienie naszej polskiej muzyki, pieśni „nudnych” oraz gospel wiąże się z dojrzałością. Ja sama miałam odjazd na punkcie gospel. Myślałam sobie, że to jedyna słuszna rzecz. Żałowałam, że nasze Msze są takie nudne. Jednak jakiś czas temu nagrywaliśmy z Deus Meus pieśni adwentowe. To było niesamowite przeżycie, doświadczenie czegoś zupełnie innego i odkrycie na nowo pieśni, które zna się już od dziecka – dodaje Iga.

Ale dlaczego gospel u progu Wielkiego Tygodnia? – Gospel to Ewangelia. W tej muzyce można zaśpiewać o rzeczach smutnych, trudnych, bolesnych, bo taka jest jej historia. Przygotowujemy się do świąt Wielkiej Nocy, do przejścia. To śpiewanie może być i naszym osobistym przejściem – po raz kolejny tłumaczy Maciek. – Myślę, że ludzie, którzy relację z Bogiem przeżywają w sposób głęboki, warsztaty gospel w Wielkim Poście odbierają jako coś duchowego. Same teksty pieśni to są trudne, wzniosłe tematy: niedługo zobaczę mojego Pana, skończy się moja wędrówka, nadchodzi Pan i Król – dodaje Natalia. – Gospel to trud. Dlatego da się to połączyć z charakterem Wielkiego Postu. Wchodząc w tekst, modlimy się – wyjaśnia Iga.

– Jest mi niezmiernie miło wracać do Częstochowy dzięki waszej gościnności. A w ten dzisiejszy wieczór chcielibyśmy zaprosić was do wspólnej modlitwy. Jesteśmy tu po to, żeby razem budować Kościół. Wyśpiewajmy to, jak wielki jest Pan! – mówi zebranym na koncercie Maciej Ścibor.

Koncert uwielbienia to nie tylko pokaz talentów. To modlitwa. Ona przecież towarzyszyła im cały czas.