publikacja 24.01.2013 00:15
Jak uczyć nie tylko materiału szkolnego, ale także bycia szczęśliwym, z Robertem Mazelanikiem rozmawia Marta Sudnik-Paluch.
Robert Mazelanik i uczniowie klasy pierwszej
Marta Sudnik-Paluch
Marta Sudnik-Paluch: Ma pan dzieci?
Robert Mazelanik: Swoich nie. Tutaj mam 12 „synów”. (śmiech)
To zaskakujące, bo posiadanie dzieci jest oczywistą motywacją do poszukiwań i tworzenia samodzielnie szkoły. Skąd w takim razie u Pana taka potrzeba?
– Zajmuję się zawodowo edukacją od dziesięciu lat. Wcześniej zajmowałem się własnością intelektualną jako prawnik. Wtedy spotkałem grupę rodziców, którzy marzyli o szkole podobnej do domu, w której mogliby zapewnić dziecku podobne warunki jak w rodzinie. Dzisiaj zwykłe szkoły raczej chcą się skupić na wynikach, mniej myślą o kształtowaniu charakteru. Widać duży regres, jeśli chodzi o wychowanie, co paradoksalnie skutkuje spadkiem poziomu nauczania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.