Kalinę oczyścimy

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki

publikacja 12.04.2012 00:00

Jedna z najgorszych bomb ekologicznych Śląska – cuchnący staw Kalina w Świętochłowicach – zostanie rozbrojona.



Okoliczności przyrody może i piękne, bo na zdjęciu nie widać smrodu. Brzegiem stawu, który zostanie oczyszczony, 
idą minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska 
i prezydent Świętochłowic Dawid Kostempski 
Okoliczności przyrody może i piękne, bo na zdjęciu nie widać smrodu. Brzegiem stawu, który zostanie oczyszczony, 
idą minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska 
i prezydent Świętochłowic Dawid Kostempski
Przemysław Kucharczak 

Norma stężenia fenoli w zbiorniku jest przekroczona tak straszliwie, że aż trudno sobie tę liczbę wyobrazić – prawie o 30 tysięcy razy. Ci mieszkańcy Świętochłowic-Zgody, którzy mają nieprzyjemność mieszkać w pobliżu, czują to jednak aż nadto dobrze, bo powietrze wokół jest wypełnione odorem.


Kupcy tylko zimą


W dniu, w którym tam byliśmy, cuchnęło tylko w bezpośrednim sąsiedztwie stawu, bo na termometrze było zaledwie kilka stopni powyżej zera. Im cieplej, tym dalej sięga i bardziej ohydny staje się fetor wydobywający się z wody. A już kilkadziesiąt metrów od brzegu stoją pierwsze bloki mieszkalne.
– Panie, przyjedź tu pan, jak będzie 30 stopni ciepła! Latem okna nie można otworzyć. Jak tu ktoś kupuje mieszkanie, to tylko zimą – denerwuje się Grażyna Nagórny, mieszkająca nad stawem.
Fenol, którym jest skażony staw Kalina, to nieprzyjemna pamiątka po Zakładach Chemicznych „Hajduki”. Upadły w 2008 r., lecz przedtem w sensie najzupełniej dosłownym zatruły życie mieszkańcom Zgody. – A jeszcze do lat 50. XX wieku ten staw był czysty. Ludzie łowili w nim ryby i kąpali się – mówi Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic.
81-letni Kazimierz Stawowski, jeden z najbliższych sąsiadów stawu, pamięta jeszcze, jak na piasku nad wodą wylegiwali się ludzie albo jak po stawie pływało się łódkami. – Aż przyszoł taki dziyń w latach 50., że po stawie pływały taakie ryby. Yno że do góry brzuchami – wspomina.
W jaki sposób ZCh „Hajduki” zamieniły pełen życia staw w jezioro trucizny? Kazimierz wskazuje hałdę, która góruje nad Kaliną. – W tej hołdzie wykopali fest głymboko dziura i do nij takimi wagonikami-kołyskami wlywali fenol. Potem na hołdzie nasadzili drzew, ale co z tego, jak tyn fenol w nij siedzi? I stamtąd pomału wycieko do stawu – tłumaczy.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.