Z serca, nie z dekretu

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki

publikacja 09.04.2012 22:48

Śląscy posłowie PO złożyli projekt uznania mowy śląskiej za język regionalny. Podpisało się pod nim 65 posłów z różnych partii.



Orzeł Piastów górnośląskich w sali posiedzeń Sejmu Śląskiego 
Orzeł Piastów górnośląskich w sali posiedzeń Sejmu Śląskiego
ks. Roman Chromy

To nie będzie służyło wspieraniu jakiejś secesji – zapewniał na konferencji prasowej w Katowicach szef śląskiej PO Tomasz Tomczykiewicz. A poseł Marek Plura, który zajmuje się projektem, wtórował mu, że chodzi im o ochronę bogatej w wiele odmian mowy śląskiej „od rozpłynięcia się we współczesnej masowej polszczyźnie czy też wręcz w jakimś europejskim języku”. Jeśli parlament przyjmie ten projekt, możliwa byłaby edukacja w języku regionalnym (od przedszkola aż po wyższe studia) czy podwójne nazwy miejscowości i ulic tam, gdzie co najmniej 20 proc. mieszkańców gminy mówi po śląsku.

Naukowcy i organizacje badające śląską mowę dostaliby pieniądze z budżetu.
Mimo zapewnień posłów Plury i Tomczykiewicza, wcale nie jest oczywiste, czy Ślązacy nie uznają ich zabiegów za uszczęśliwianie na siłę. Przeciwnych nadaniu „ślonskij godce” statusu języka jest zdecydowana większość językoznawców, m.in. pochodzący z Tarnowskich Gór znawca gwary prof. Jan Miodek. Przeciw jest też osoba, która zrobiła najwięcej dla śląskiej gwary – Maria Pańczyk-Pozdziej, organizatorka konkursów „Po naszymu, czyli po śląsku”, a obecnie wicemarszałek Senatu z PO. To ona pierwsza odnalazła i przyprowadziła do radia ludzi, którzy po śląsku opowiadali historie, które łapią za serce. Dziś zwraca uwagę, że przyjęcie ustawy może śląskiej mowie zaszkodzić. – Według językoznawców, istnieje co najmniej 13 śląskich gwar. To którą przyjąć za język? Kiedy jestem w Cieszynie, wszyscy mówią, że są za językiem śląskim, ale pod warunkiem, że byłaby nim gwara cieszyńska. Jestem w Opolu, w Rybniku, mówią to samo. Nie sądzę, żeby u nas był możliwy taki kompromis jak na Kaszubach. Tam jako język przyjęto gwarę środkowych Kaszub i jej uczą się teraz dzieci w szkołach. Budzi to wiele kontrowersji, bo kiedy uczniowie z północy i południa Kaszub wracają ze szkoły do domu, zupełnie inną gwarą rozmawiają z dziadkami i rodzicami – mówi Maria Pańczyk. – Jestem za tym, żeby język śląski powstał, ale to nie jest kwestia zadekretowania i decyzji politycznej, że ktoś podniesie rękę w Sejmie i tak się stanie – dodaje.


Zobacz też komentarz Butel o ślonski jynzyk

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.