Do drogi specjalnie się nie przygotowuję

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 17/2024

publikacja 25.04.2024 00:00

Pieszo z Siemianowic Śląskich do centrum Katowic – proszę bardzo! – To jest za krótki dystans, żeby opłacało się wyciągać rower – uśmiecha się pani Barbara.

Barbara Waliczek jest zapaloną piechurką i rowerzystką. Na piechotę docierała m.in. do wielkopostnych kościołów stacyjnych. Barbara Waliczek jest zapaloną piechurką i rowerzystką. Na piechotę docierała m.in. do wielkopostnych kościołów stacyjnych.
Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość

Wielkopostne Kościoły Stacyjne – inicjatywa, która w tym roku po raz pierwszy była organizowana w Katowicach – przyciągnęła spore grono pątników, którzy każdego dnia odwiedzali inną świątynię. Motywacją do codziennych podróży był nie tylko czas Wielkiego Postu, ale i… paszport pielgrzyma, w którym każdy uczestnik mógł przybijać kolejne pieczątki. – Wzięłam ten paszport z kościoła i o nim zapomniałam – przyznaje Barbara Waliczek, pątniczka, która drogę do wszystkich kościołów pokonywała pieszo. – Znalazłam go trzeciego dnia w południe, Msza św. i adoracja były wtedy w kościele Mariackim. Pomyślałam, że pójdę, bo przecież to za blisko, żeby jechać. I kiedy wracałam do domu po spotkaniu, poczułam w sobie natchnienie, pojawiła się myśl: „A co by było, jakbym wszędzie poszła pieszo?”. Uznałam, że skoro te kościoły stacyjne to jakaś forma rekolekcji, to tym bardziej powinnam. Mam przecież tyle spraw, za które chciałabym Bogu podziękować. I tak chodziłam już każdego dnia. Trochę tylko żałuję, że w tych pierwszych spotkaniach nie brałam udziału. Jak szłam, to zawsze w drodze też zdążyłam się pomodlić. Miałam w razie czego bilet w torebce, ale tak go noszę ze sobą do dziś – mówi.

Na Piekary jeden dzień

Pani Barbara nigdy nie planuje tras swoich wycieczek, tak samo było z kościołami stacyjnymi. – Nie korzystam z tych nowoczesnych map. Może i bym dzięki nim poznała jakieś skróty, ale szłam tak jak pamiętam drogi z młodości. Bo ja w swoim życiu dużo tras przemierzyłam tu w okolicy i w całej Polsce. Najdalej miałam do Kostuchny, Zarzecza, w tamte okolice. Nawet jak nieświadomie pobłądziłam, to zawsze się dopytałam ludzi i już wiedziałam, gdzie iść. To był dla mnie czas łaski, na każdym spotkaniu doświadczałam Opatrzności Bożej. W ogóle w tych spotkaniach brali udział ludzie głęboko wierzący. Może wyprosili łaskę wiary dla kogoś? – zastanawia się.

Dla pani Barbary piesze wędrówki do kościołów stacyjnych nie były żadnym nowym wyzwaniem. Już na początku tego roku „obeszła” okoliczne kościoły, odwiedzając szopki. – Byłam w Rudzie Śląskiej, Tychach, Mysłowicach, Piekarach Śląskich, Siemianowicach Śląskich. Ruda jest rozległa, więc odwiedzenie kościołów zajęło mi trzy dni. Na Piekary wystarczył tylko jeden – wylicza. Na swoje prywatne pielgrzymki po okolicy zwykle chodzi pieszo. A zaczęło się od pieszych pielgrzymek do Częstochowy. – Jako młoda dziewczyna na Jasną Górę szłam m.in. z Warszawy. W drodze byliśmy 9 dni. Pamiętam, że jak wychodziliśmy, to żegnał nas proboszcz i się zaśmiał: „Baśka, ty nie dasz rady”. Żartował, a ja się zaparłam i dałam radę – wspomina.

Z czasem do pieszych pielgrzymek i wycieczek dołączyły wyprawy rowerowe. – Teraz na emeryturze mam na nie więcej czasu – tłumaczy. – Raz pojechałam rowerem na dworzec. Postanowiłam, że pojadę tam, dokąd jedzie pierwszy pociąg. Padło na Przemyśl. Wysiadłam i uznałam, że w mieście nie chcę być, bo nie od tego są wakacje. Ruszyłam przed siebie i zobaczyłam znak kierujący do sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej. 25 km na rowerze to naprawdę niedaleko, więc ruszyłam tam – wspomina. Takich spontanicznie wybranych tras jest coraz więcej. – Dużo zobaczę, poznam wielu ludzi. Próbowałam jeździć na takie typowe, stacjonarne wakacje. Trzy dni i znam całą okolicę, a co z resztą czasu? A tak zobaczę trochę świata, jak się przemieszczam każdego dnia – mówi pani Barbara.

Z Helu do Częstochowy

Jak sama mówi, na swojej drodze spotkała wielu ciekawych i życzliwych ludzi. – W swoich podróżach często nie mam ustalonego noclegu. Zdarzyło się kiedyś nad morzem, że wieczorem zatrzymałam się na małej stacji benzynowej na herbatę. Zapytałam pana z obsługi, czy może mi polecić jakiś nocleg w okolicy. A on zapytał tylko, czy jeżdżę na pielgrzymki do Częstochowy. Bo zwykle jak proszę o nocleg, ludzie zadają mi całe mnóstwo pytań. On chciał wiedzieć tylko to. Kiedy potwierdziłam, zaproponował, że mogę się zatrzymać u niego. Zadzwonił tylko do żony i powiedział: „Jolu, będziemy mieli gościa na noc”. Poczekałam, aż skończy pracę, i jechałam za jego autem na rowerze. Poznałam jego żonę. Okazało się, że oboje są wierzący i każdego roku chodzą na pielgrzymkę z Helu do Częstochowy – wspomina.

Pani Barbara ma jeszcze mnóstwo pielgrzymkowych planów. – Rodzina tylko coraz częściej prosi mnie, żebym zastanowiła się nad znalezieniem towarzysza. Moja bratowa zawsze powtarza, że przynajmniej będzie komu pomoc wezwać, jakby mi się coś stało. Ale i na to mam sposób: w sakwach roweru mam kartkę z najpotrzebniejszymi numerami telefonów. W razie czego wiadomo, gdzie zadzwonić. Mam kilka pomysłów, ale ja się do drogi specjalnie nie przygotowuję. W dalekie trasy to trzeba zabrać spodnie długie, krótkie, koszulki na zmianę i kurtkę przeciwdeszczową. Ostatnio przyszło mi do głowy, jak zobaczyłam na stacji kolejowej przy sanktuarium Miłosierdzia w Łagiewnikach odbicie stóp św. Jana Pawła II, że mogłabym wyruszyć jego szlakiem. Akurat tam odciski są skierowane do Bielska – zastanawia się.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.