Powiedział, że Barbara jest moja

Gość Katowicki 16/2024

publikacja 18.04.2024 00:00

O zachowaniu niematerialnego dziedzictwa górniczego opowiada dr Beata Piecha van Schagen, autorka wniosku o wpis Barbórki na listę UNESCO.

Chorzowianka, pracowniczka Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”. W swojej pracy naukowej od lat zajmuje się kultem św. Barbary i dziedzictwem poprzemysłowym na Śląsku.  Na zdjęciu za rozmówczynią wizerunek św. Barbary z kościoła Santa Maria Formosa w Wenecji. Obraz Palmy il Vecchio (Starszego) był często kopiowany. Jedno z takich dzieł znalazło się w cechowni kopalni „Giesche”; zamówione zostało przez Zillmanów. Obecnie mozaika znajduje się w Muzeum Historii Katowic w Dziale Etnologii Miasta… Chorzowianka, pracowniczka Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”. W swojej pracy naukowej od lat zajmuje się kultem św. Barbary i dziedzictwem poprzemysłowym na Śląsku. Na zdjęciu za rozmówczynią wizerunek św. Barbary z kościoła Santa Maria Formosa w Wenecji. Obraz Palmy il Vecchio (Starszego) był często kopiowany. Jedno z takich dzieł znalazło się w cechowni kopalni „Giesche”; zamówione zostało przez Zillmanów. Obecnie mozaika znajduje się w Muzeum Historii Katowic w Dziale Etnologii Miasta…
archiwum prywatne

Marta Sudnik-Paluch: Czy górnicze tradycje tkwią głęboko w Pani rodzinie?

Beata Piecha van Schagen: Trochę tak.

Trochę? Co to znaczy?

Dziadek mojej babci był górnikiem, pracował na kopalni. To chyba była kopalnia „Kleofas”. Mieszkał w Chorzowie i tu wybudował dom. Przypuszczam, ponieważ to była końcówka XIX wieku, że to był jeden z budynków, jakie powstały w trybie „beihilfe”. To były domy, na które kopalnie udzielały swoim pracownikom kredytów. To jedyny górniczy ślad, bo reszta mojej rodziny to hutnicy.

To skąd ta Barbórka w Pani życiu?

Przez Heńka! To spadek. Ks. Henryk Piecha, brat mojego taty, pracował przez 20 lat w redakcji „Gościa Niedzielnego”. Współpracował też z bp. Herbertem Bednorzem, m.in. włączał się aktywnie w działania biskupa na rzecz odnowy kultu św. Barbary na kopalniach. Stało się to możliwe dzięki tzw. „karnawałowi Solidarności” w 1980 roku. Różne wizerunki świętej wracały w obręb kopalnianych budynków, powstawały też nowe. Kuria katowicka była zaangażowana w te działania. Chyba właśnie te wizyty na kopalniach i szerzenie kultu zainspirowało go do zrobienia czegoś więcej. Zrodził się pomysł na doktorat o kulcie św. Barbary wśród górników w Polsce. Zresztą nawet taki miał być tytuł, mam jeszcze zachowany konspekt całej pracy.

Jak wyglądało wtedy zbieranie materiałów i co udało się pozyskać?

Zgromadził bardzo wiele dokumentów. Jeździł nawet na kwerendy do Niemiec. Był w Deutsches Bergbau-Museum w Bochum, odwiedzał biblioteki. Ale najważniejsze były badania terenowe, które samodzielnie prowadził: jeździł od kopalni do kopalni. Robił zdjęcia wizerunków i ołtarzy. Tego nikt nigdy wcześniej ani później nie zrobił. To absolutnie bezcenna dokumentacja wizerunków św. Barbary in situ kilka lat po ich powrocie na miejsce. Zbierał także wywiady z górnikami, pracownikami kopalń. Dzisiaj one są cenne, ponieważ ludzie, z którymi rozmawiał wtedy, w połowie lat 80., byli już zaawansowani wiekiem. Trzeba dodać, że źródła archiwalne przedwojenne dotyczące Barbórek są bardzo skromne. Po wojnie także trudno o źródła pisane, np. jeżeli chodzi o polecenie usunięcia rzeźby czy ołtarza św. Barbary z cechowni czy innych miejsc. To wszystko było przekazywane w formie komunikatów werbalnych. Heniek docierał do osób, które albo same były zaangażowane w te działania, albo znały je ze świeżego przekazu. Utrwalił wiele kapitalnych historii, właściwie w ostatniej chwili.

Ale prac nie udało się doprowadzić do końca.

Przerwała je choroba. Zmarł 7 stycznia 1993 roku, po długich zmaganiach z rakiem. Dzień wcześniej odwiedziliśmy go z rodzicami i babcią. Uczestniczyliśmy w koncelebrowanej przez niego Mszy św. Heniek czuł, że musi rozdysponować swój majątek. Wiem, jak to melodramatycznie brzmi, ale naprawdę tak było! Powiedział wtedy, że Barbara jest moja.

Od razu wiedziała Pani, że dostała skarb?

A skąd! Byłam wtedy w Liceum Plastycznym, zupełnie co innego miałam w głowie. Musiałam dorosnąć do tego, co Heniek zgromadził. Przez lata wszystkie te materiały leżały w zwykłych, wiązanych teczkach, starannie opisane przez panią Jankę Dłużyńską, archiwistkę z „Gościa Niedzielnego”. W teczkach były fiszki. Ten porządek był jej zasługą. Do tego była jeszcze kupa papierów, nieopisanych wywiadów, notatek – Heńkowy chaos.

Miałam w ogóle coś innego w życiu robić, ostatecznie trafiłam na filologię polską. Przygotowując się do pisania pracy magisterskiej, stwierdziłam: „OK, to zajmę się tą Barbarą”. Postanowiłam pisać o jej kulcie w literaturze i sztuce na Górnym Śląsku. Od tej magisterki tak jesteśmy razem i co się próbuję od niej uwolnić, to mi nie wychodzi...

Ale od tego momentu walczy Pani o tę Barbórkę jak nikt.

Był taki czas, że sama, za rękę trzymając moje dwuletnie dziecko, jeździłam po kopalniach i robiłam inwentaryzację wizerunków w oparciu o materiały, które wcześniej odziedziczyłam. To był czas likwidacji kopalń, przekazywania obrazów, figur św. Barbary do różnych miejsc, np. parafii czy muzeów. Nie chciałam, żeby to wszystko gdzieś się pogubiło. Dostałam na to stypendium w dziedzinie kultury Marszałka Województwa Śląskiego. Objechałam kopalnie na Śląsku i w Zagłębiu. Robiłam zdjęcia i wywiady. To druga część moich zbiorów.

Bardzo pomógł mi ks. Leszek Makówka, który zaproponował mi zrobienie wystawy o wizerunkach św. Barbary. Zatytułowaliśmy ją „W cechowni, w chodniku, w sercu”. Mieliśmy wizerunki wypożyczone z kościołów i cały oryginalny ołtarz z kopalni „Radzionków”.

Cztery lata później, kiedy pracowałam już w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, pojawił się pomysł, żeby wpisać Barbórkę na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Pomysł wyszedł z Urzędu Miasta od pani naczelnik Wydziału Kultury Doroty Szatters i pani Aleksandry Łuczyńskiej. One napisały pierwszy wniosek.

To ruszyło machinę. W ostatnich dniach marca wysłany został wniosek o wpis na światową listę.

To prawda. Najbardziej wzruszające były chwile, kiedy górnicy, zwykli pracownicy kopalń, dziękowali nam za zaangażowanie. Zapamiętałam telefon jednego z panów z Orzecha, który wspierał nas w działaniach na rzecz wpisu. On przeczytał moją pracę doktorską i powiedział: „Pani Beato, przeczytałem, w tym roku bydymy kirchgang robić”. Takie chwile nadają tej pracy sens.

Z czym się wiąże taki wpis na listę niematerialnego dziedzictwa?

Musimy na początek podkreślić, że sam wpis dotyczy barbórkowych tradycji górniczych. To nie tylko kult św. Barbary, chociaż on jest z nimi nierozerwalnie związany. Sam wpis nie daje od zaraz „namacalnych” efektów. Jest przede wszystkim ewidentnym powodem do dumy, jest docenieniem działań lokalnej społeczności. Taki jest najważniejszy sens tego działania: dać ludziom poczucie, że ich zwyczaje, działania są ważne i wyjątkowe. Poza tym wpis przekłada się bardzo prosto na wnioski o dofinansowanie różnych działań związanych z ochroną dziedzictwa. Logo UNESCO zawsze pomaga przy ocenie.

O wpis starała się nie tylko Polska. To był wspólny wniosek z Austrią i Luksemburgiem. To przykład niezwykłej współpracy czy raczej coś oczywistego na polu troski o zachowanie niematerialnego dziedzictwa?

Dziedzictwo niematerialne od pewnego czasu zyskuje na znaczeniu. Widać ogromną falę wpisów. UNESCO zachęca teraz do wpisów międzynarodowych, żeby to nie było na zasadzie „moje jest najmojsze”, ale wspólne poszukiwanie tradycji, które nas łączą. W przypadku Barbórki to nie tylko Austria i Luksemburg Polsce mogłyby towarzyszyć, ale także Niemcy, Czesi, Włosi, Hiszpanie, generalnie większa część Europy. Niestety przeszkoda była jedna: tylko nasza trójka spełnia wymóg formalny w postaci wpisu elementu na listę krajową.

Wpis oznacza ochronę, ale czy broni przed metamorfozą związaną ze zmieniającym się otoczeniem?

Barbórka musi ewoluować, żeby być dalej żywa! To jest paradoks niematerialnego dziedzictwa: żeby trwało, musi się zmieniać. Muzealizacja dziedzictwa jest zagrożeniem, może wiązać się ze skostnieniem obrzędów i zmieniające się społeczeństwo nie jest w stanie nawet się włączyć w ich przeżywanie. To różni dziedzictwo materialne i niematerialne. To pierwsze musi być zachowane w formie możliwie najbliższej oryginałowi. To drugie trzeba po prostu chronić, co wcale nie wiąże się ze zmuszaniem do praktykowania w dokładnie tej samej formie, jak robili to dziadkowie. Dziedzictwo niematerialne musi wchodzić w interakcję z tymi, którzy czują się za nie odpowiedzialni, którzy chcą się włączyć w troskę o nie.

Co jest tym najtrwalszym, niezagrożonym elementem Barbórki?

Przypuszczam, że karczma piwna. Ale to też nie jest rzecz, która trwa niezmiennie. To, co my teraz znamy z tym skokiem przez skórę, lisem majorem, to scenariusze, które według znanych mi źródeł mówionych przychodziły z Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach. Wcześniej funkcjonowało coś takiego jak Bergfest. To było święto górnicze, które odbywało się latem, festyn dla pracowników kopalń i ich rodzin. Owszem połączony z Mszą św., ale był okazją do zabawy. Barbórka była porządnym chrześcijańskim świętem, kiedy górnicy mieli dzień wolny i szli do kościoła pomodlić się. Jak był Bergfest – to po Mszy, po południu, przychodzili na zabawę, dostawali kupony na bułkę, kiełbasę, piwo. Dopiero w latach 20.–30. XX wieku połączono te dwa święta na skutek sytuacji ekonomicznej. W latach 80. nastąpiła kolejna zmiana: pojawiły się karczmy z napisanym odgórnie scenariuszem, tylko dla wybranych górników, bardzo często działających w partii. Teraz organizowane są biesiady, które w odczuciu samych górników są czymś zupełnie innym. Takie oddolnie inicjowane procesy zmiany zawsze dają nadzieję na zachowanie dziedzictwa.

Złożony wniosek i wpis to także zobowiązanie, że będziemy o to dziedzictwo dbać. Jakie jest największe zagrożenie?

Myślę, że w Polsce mamy problem, którego nie obserwujemy w Austrii i Luksemburgu. U nas Barbórka ciągle jest świętem dla wielu powiązanym z interesami ekonomiczno-politycznymi. Poza tym zmieniło się podejście do pracy na kopalni. Nie ma już mitycznego „górniczego stanu”. W Austrii nadal mówi się Bergmansstand, u nas kopalnia powoli staje się miejscem pracy jak każde inne.

Co będzie się teraz działo z wnioskiem w sprawie Barbórki?

Został złożony 27 marca i jest przetwarzany. Wpisu spodziewamy się podczas posiedzenia Komitetu Międzyrządowego ds. Ochrony Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego w grudniu 2025 roku.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.