Jezu, ufam Tobie!

Bartłomiej Dobrzański

|

Gość Katowicki 15/2024

publikacja 11.04.2024 00:00

– Otwórz się na tego, który jest na ciebie zamknięty. Zrób krok w stronę tego, który do ciebie kroku nie zrobi. Odezwij się do tego, który milczy. Przebacz temu, kto cię skrzywdził. To jest miara miłosierdzia – mówił abp Adrian Galbas, w czasie odpustu w Tychach.

Na zakończenie uroczystości arcybiskup podziękował zgromadzonym za ciepłe przyjęcie we wspólnocie parafialnej. Na zakończenie uroczystości arcybiskup podziękował zgromadzonym za ciepłe przyjęcie we wspólnocie parafialnej.
Bartłomiej Dobrzański /Foto Gość

Rozpoczynając homilię w czasie obchodów w parafii pw. Bożego Miłosierdzia, abp Adrian Galbas zaprosił do refleksji, jak zmieniało się rozumienie relacji z drugim człowiekiem w Biblii.

Ślepa sprawiedliwość

– Na początku Starego Testamentu to podejście do drugiego człowieka jest bardzo brutalne. W Księdze Rodzaju możemy przeczytać okrutną pieśń Lameka, jednego z potomków Kaina: „Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko – jeśli mi zrobi siniec! Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy”. To miara absolutnie prymitywna, miara zemsty. Jeżeli ty zrobisz mi krzywdę, to ja także mogę cię skrzywdzić, ale kilkakrotnie bardziej dotkliwie – podkreślał. Zauważył, że miara zemsty nie odeszła w zapomnienie i ma zastosowanie także dzisiaj, jest ona bowiem źródłem każdej wojny.

Przywołał kolejny poziom rozumienia relacji w Starym Testamencie, którym jest zasada: „Oko za oko, ząb za ząb”. – To już nie jest ani siedem razy więcej, ani siedemdziesiąt siedem razy więcej. Taką krzywdę, jaką ty mi wyświadczyłeś, taką ja tobie wyświadczę. Nie jest to już miara zemsty, lecz sprawiedliwości, która również dzisiaj obowiązuje. Przecież według tej zasady budowane są wszystkie więzienia. Najlepszym obrazem tej miary jest postać bogini Temidy. Ona ma zasłonięte oczy. Nie widzi człowieka, tylko przypadek. Trzyma wagę, gdzie na jednej szali jest zbrodnia, a na drugiej kara – zauważył.

Jak siebie samego

„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem, a bliźniego swego jak siebie samego” – to następny etap pojmowania relacji, który został przytoczony podczas homilii. – Tyle mogłoby się zmienić na świecie, gdyśmy tę miarę zachowywali. Pytanie, kto jest bliźnim. Czy jest nim tylko ten z mojego świata, ten z mojego kraju, ten, który myśli tak jak ja? A jeśli jest cudzoziemcem czy innowiercą? Wtedy spokojnie można go nienawidzić. Można go traktować jako swojego nieprzyjaciela. Nie ma wobec niego żadnych zobowiązań. Takie było rozumienie tego przykazania w Starym Testamencie – mówił arcybiskup.

To jest sens miłosierdzia

Miłosierdzie to ostatni i najwyższy poziom pojmowania relacji z drugim człowiekiem, który można odnaleźć w Biblii. Metropolita zaznaczył, że pojęcie to było obecne już w Starym Testamencie. Jako przykład przywołał Psalm 118 i jego refren: „Dziękujecie Panu, bo jest miłosierny”, a także cytat z Księgi proroka Micheasza: „Któryż Bóg podobny Tobie, co oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek Reszcie dziedzictwa Twego? Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie”.

Zauważył również, że dopiero w Nowym Testamencie, poprzez życie, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, miłosierdzie mogło objawić się w pełni. – Otwórz się na tego, który na ciebie jest zamknięty. Zrób krok w stronę tego, który do ciebie kroku nie zrobi. Odezwij się do tego, który milczy. Przebacz temu, kto cię skrzywdził. Taka jest miara miłosierdzia. Kiedy Jezus został pojmany po ostatniej wieczerzy, apostołowie go porzucili. Oni po prostu zawiedli. Piotr się Go wyparł. Judasz po zdradzie się powiesił. Inni także uciekli. Po śmierci Jezusa zamknęli się w Wieczerniku, oczekując na koniec. Gdyby Chrystus nie kierował się miarą miłosierdzia, to by ich wszystkich zniszczył. Ale Jezus przychodzi do nich mimo zamkniętych drzwi i mówi: „Pokój wam”. To właśnie jest sens miłosierdzia – zaznaczył.

Na koniec odwołał się do obrazu Jezusa Miłosiernego, namalowanego według wizji św. Faustyny. – Patrząc na ten obraz, dostrzegamy, że Jezus idzie, nie stoi w miejscu. On nie jest nieboszczykiem, to żywy Bóg. Możemy dostrzec, że Jezus wychodzi z ciemności. Ta ciemność to śmierć, grzech i wszelkie zło, a On to wszystko przezwycięża. Obraz ma jeszcze jeden element, którego nie możemy pominąć. Jest to napis: „Jezu, ufam Tobie”. Jeśli będziemy jedynie to zdanie bezrefleksyjnie powtarzać nawet kilkaset razy, to nic się nie wydarzy. Jeśli jednak zaczniemy konstruować swoje życie, mając to zdanie za fundament, właśnie wtedy stajemy się piękniejsi – zaakcentował.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.