721 lat z kościołem

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 13/2024

publikacja 28.03.2024 00:00

Ogromna liczba róż różańcowych, działający nieprzerwanie od 180 lat trzeci zakon franciszkański, „nocni adoratorzy”, a przy tym wielka i bardzo ciekawa historia. Witajcie w Lubomi, jednej z najstarszych parafii archidiecezji katowickiej.

721 lat  z kościołem

Pierwszy, drewniany kościół pw. św. Marii Magdaleny został tu poświęcony 3 lutego 1303 roku przez biskupa Mikołaja z Wrocławia – mówi ks. proboszcz Jacek Starosta. – Świątynię ufundował książę raciborski Przemysław, ojciec Ofki, kandydatki na ołtarze. Ciekawe jest też, że Lubomia była wsią, którą Ofka wniosła w wianie do zakonu dominikańskiego. Dopiero po jej śmierci nasza miejscowość wróciła do księcia. Jeśli Ofka zostanie błogosławioną, to mam takie marzenie, żeby znaleźć odpowiednie miejsce w naszym kościele dla tej dominikanki z Raciborza – dodaje.

Druga świątynia, także drewniana, powstała w Lubomi w 1516 roku. Obecna, murowana, pochodzi z 1886 roku. – Jej architektem był Paweł Jackisch, nazywany górnośląskim budowniczym kościołów. Zaprojektował też m.in. bazylikę w Bogucicach. Wielu podziwia w naszym kościele potężny drewniany, podwieszany strop zwany trójwieszarowym – pokazuje proboszcz. Znanych jest wiele nazwisk tutejszych proboszczów z dawnych wieków. Wiadomo na przykład, że w 1388 r. lubomskim farorzem był ks. Mikołaj Miłota, a w 1413, czyli tuż po bitwie pod Grunwaldem – ks. Dzieżko Strzała.

Grodzisko i krzyż

Lubomia to miejsce warte polecenia wszystkim, którzy lubią piesze czy rowerowe wycieczki – zwłaszcza że nie ma tu tłumów turystów. Kto kocha przyrodę, zachwyci się ptactwem wodnym na stawach Wielikąt, obok należącej do parafii wsi Grabówka. Wczesna wiosna to świetny czas na takie obserwacje, zwłaszcza z lornetką w dłoni. Ciekawe są też wały ogromnego zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny. Natomiast w lubomskim lesie można zwiedzić wspaniałe grodzisko plemienia Gołęszyców z VIII i IX wieku. Choć ten teren jest dziś zadrzewiony, czas nie zatarł podwójnego, a miejscami nawet potrójnego rzędu wysokich wałów. – Ustanowiony niedawno herb gminy Lubomia nawiązuje do tego grodziska. Jest na nim palisada z bramą, w którą wpisany jest krzyż z przewieszoną czerwoną stułą. To z kolei nawiązanie do procesji pacholczych. Podziwiam tych, którzy zatwierdzili ten herb, za to, że nie bali się dodać tego chrześcijańskiego akcentu – mówi ks. Starosta.

Z procesjami pacholczymi też wiąże się niezwykła historia. Chodzi o „dokument lubomski” spisany w XVII wieku w języku polskim. „Młodzieńcy i dzieweczki” z Lubomi piszą w nim, że zebrali się w Poniedziałek Wielkanocny 1672 roku. Naradzali się, „Jakim Sposobym My Grzysznicy z onymi Mariami z grobu powstałego JEZUSA NAZARENSKIEGO Szukac Mielibychmy”. Z oświecenia Ducha Świętego „votum uczynieli”, że w niedzielne popołudnia aż do Zielonych Świątek będą urządzać procesje „około Gumien Lubomskich”, rozmyślając o odkupieniu dokonanym przez Zmartwychwstałego.

Ta tradycja nie zachowała się w Lubomi, ale procesje pacholcze nadal trwają w sąsiedniej Syryni, która należała kiedyś do parafii lubomskiej i dziś wchodzi w skład gminy Lubomia.

Dzieci z Afryki

180 lat nieprzerwanej działalności w Lubomi 8 czerwca będzie świętował trzeci zakon franciszkański. W 1844 r. należało do niego 195 osób, w tym 121 z Lubomi, 70 z Syryni i 4 z Grabówki. – W 1990 r. zostało jednak już tylko osiem tercjarek. Ksiądz Herbert Wójcik, ówczesny proboszcz, zaprosił wtedy do Lubomi przełożonego Rady Regionu Katowickiego trzeciego zakonu i jednego z ojców franciszkanów. Mówili z ambony o św. Franciszku. W tamtą niedzielę do zakonu wstąpiły 32 osoby – relacjonuje brat Henryk Golli.

Henryk zapisał się wtedy z narzeczoną. – Pobieraliśmy się z Zosią już jako franciszkanie – wspomina z uśmiechem. Zakon towarzyszył ich małżeńskiemu życiu; Zofia zmarła 1,5 roku temu, trwając do końca w duchowości franciszkańskiej. – Dzisiaj mamy w lubomskiej wspólnocie 2 braci, 14 sióstr i dwoje kandydatów – wylicza brat Henryk.

Wśród zadań, których podjęli się lubomscy tercjarze, jest wspieranie misji, w tym opłacanie edukacji dzieci w Republice Środkowej Afryki, jednym z najbiedniejszych państw świata. – Przez 14 lat wspomagaliśmy Barbarę, a później Justyna. W 2021 r. przyjęliśmy odpowiedzialność za dwoje 7-letnich wówczas dzieci: dziewczynkę Lertine i chłopca Levisa. Choć program mówi o pomocy tylko w szkole podstawowej, chcemy ich wspierać aż do końca szkoły średniej – zapowiada.

Lubomia w Częstochowie

W bocznym ołtarzu znajduje się szczególny obraz Czarnej Madonny. – Przed wojną 300 parafian wybrało się pociągiem na pielgrzymkę do Częstochowy. Na miejscu zrobili składkę, oddając nawet grosiki, które mieli na jedzenie, i kupili bogato zdobiony obraz Matki Bożej Częstochowskiej – mówi parafianka Monika Matuszek. – W czasie wojny okupantowi nie podobał się napis u dołu: „Królowo Korony Polskiej”. Wizerunek został schowany w zakrystii, a później w piwnicy probostwa. Zaufane osoby przychodziły tam codziennie późnym wieczorem, paliły świece i modliły się. Obraz wrócił na swoje miejsce po wojnie – relacjonuje.

Na cmentarzu jest zbudowany grób dziecka utraconego. Odwiedzają go rodzice, którzy nie mają grobu swoich dzieci, które zmarły w okresie prenatalnym. Przy kościele są pochowani dawni proboszczowie. Na starym cmentarzu leży też Brunon Strzałka, regionalista, autor książki „Bery i bojki śląskie”.

Od 1989 r. parafianie uczestniczą w Pielgrzymce Lubomskiej na Jasną Górę. W przeciwieństwie do wielu innych śląskich pielgrzymek, trasa biegnie przez piękne lasy, omijając od zachodu zatłoczoną samochodami aglomerację. To 125 km przez Bargłówkę, Paczynę i Koszęcin.

Grupie pieszej, która rusza w końcu lipca po odpuście św. Marii Magdaleny, pokonanie tej trasy zajmuje cztery dni. Jeden dzień jadą tą drogą lubomscy rowerzyści i również jeden biegną pielgrzymi w sztafecie. U celu spotykają się z pielgrzymami, którzy przyjeżdżają autokarami w „dniu lubomskim” na Jasnej Górze. Przejmująca jest m.in. prowadzona przez nich, już po Apelu Jasnogórskim, Droga Krzyżowa na wałach. Pielgrzymi idą ze świecami i zniczami, które przywożą później do Lubomi i zapalają na grobach swoich bliskich.

Pielgrzymkę zapoczątkował pochodzący z Lubomi ks. Zenon Czajka. Dziś organizatorami są wierni świeccy. Od 30 lat za kwestie techniczne podczas pielgrzymki odpowiada Czesław Korzonek. – W zeszłym roku szliśmy pod hasłem „Trwajmy mocno w wierze”. Każdy pielgrzym otrzymał krzyżyk, ale nie kupiony gdziekolwiek, lecz od organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Chodziło nam o to, żeby nasze pielgrzymowanie wsparło potrzebujących chrześcijan – mówi Rafał Korzonek, syn Czesława, odpowiedzialny za prowadzenie w drodze modlitw, śpiewów i rozważań. Codziennie do pielgrzymów dojeżdża proboszcz, żeby odprawić dla nich Mszę Świętą.

Nocni adoratorzy

W liczącej około 3800 mieszkańców parafii działa aż 61 róż różańcowych, w tym jedna dziecięco-młodzieżowa. Oznacza to, że do tych róż należy blisko jedna trzecia parafian! A do tej liczby trzeba dodać jeszcze kolejnych 15 róż rodziców modlących się za dzieci.

Prawie 100 lubomskich parafian należy do wyjątkowej grupy o nazwie Arcybractwo Nocnej Adoracji Najświętszego Serca Jezusowego w Rodzinie. – Czasami nazywa się ich „nocnymi adoratorami”, co dla niezorientowanych brzmi bardzo romantycznie – mówi proboszcz. – W nocy z czwartku na pierwszy piątek miesiąca każdy w tej grupie wyznacza sobie jedną godzinę między 21.00 a 6.00 rano. Trwa wtedy w swoim domu na osobistej modlitwie do Serca Jezusowego, co wcale nie jest łatwe, niezależnie od tego, czy jest 21.00, czy północ, czy 6.00. To jest trud – mówi proboszcz.

Lubomia ma sporą grupę ministrantów w wieku od 5 do 27 lat. Jest ich około 40. – Chłopców trzeba dzisiaj od najwcześniejszych lat zachęcać do wstąpienia do ministrantów. Kiedy są starsi i przystępują do Pierwszej Komunii św., są już rozbiegani, należą do różnych klubów sportowych, kół zainteresowań. Dlatego u nas zaczynają służyć już pięciolatkowie – mówi proboszcz. – Chłopcy lubią służenie przy ołtarzu. Jeśli wstąpią do ministrantów szybko, później sami widzą, że można to pogodzić np. z klubem piłkarskim – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.