– Chcę pomóc najlepiej, jak umiem – deklaruje Kateryna, która z Ukrainy na Śląsk przyjechała z córkami.
▲ W Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas Archidiecezji Katowickiej są prowadzone różne zajęcia, m.in. dla seniorów.
archiwum Caritas Archidiecezji Katowickiej
Jest z wykształcenia psychologiem, swoje wsparcie oferuje w Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas Archidiecezji Katowickiej. Mówi, że pobyt i praca w Polsce budzą w niej ambiwalentne uczucia. – Cieszę się, że moje dzieci są bezpieczne, uczą się, a ja nie tracę kontaktu z zawodem. Ale jednocześnie rodzina została w Ukrainie: mąż, mama i brat. Bardzo za nimi tęsknimy. Dzwonimy codziennie przez internet – opowiada. W jej oczach błyszczą łzy.
Sabina jedną z pierwszych rozmów z uchodźczynią zapamięta na długo. – Siedziała cichutko, z boku. Podałam jej coś do picia. Ona wyciągnęła telefon i zaczęła przeglądać zdjęcia. Pokazała mi dziecko stojące przy choince. Wnętrze domu było jak z żurnala. „To moje dziecko, moja choinka i mój dom. To jest zdjęcie ze świąt. Dzisiaj nie mam ani dziecka, ani domu, ani choinki. Wyszłam tylko na chwilę. Gdy wróciłam, niczego już nie było” – powiedziała. Nie mogłam się uspokoić po tych słowach, tak wielkie wywarły na mnie wrażenie. Obie płakałyśmy. Już zawsze będę pamiętać o tym, jak łatwo możemy stracić wszystko – wspomina.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.