Wolne Związki dały wolność

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

publikacja 21.02.2018 15:18

Pięciu śmiałków 40 lat temu założyło w Katowicach Wolne Związki Zawodowe. - Bez ich odwagi nie byłoby „Solidarności” - powiedział Jarosław Szarek, prezes IPN, który przyjechał na Śląsk na obchody.

Wolne Związki dały wolność Jan Świtoń (w środku), działacz WZZ, i syn Kazimierza Świtonia w czasie konferencji w Katowicach. Z lewej Andrzej Woźnicki, z prawej Józef Śreniowski, którzy współpracowali z WZZ Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Wśród tych śmiałków byli Kazimierz Świtoń i Władysław Sulecki. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej złożył kwiaty pod pamiątkowymi tablicami w miejscach, gdzie działali. Pierwsza tablica wisi na domu Kazimierza Świtonia przy ul. Mikołowskiej w Katowicach, druga – na terenie dawnej kopalni Gliwice. Pracował tam Władysław Sulecki, prosty górnik, który rzucił wyzwanie komunistycznemu państwu.

– Skala ich represjonowania jest porównywalna z represjami wobec dysydentów w Związku Sowieckim – komentował prezes IPN Jarosław Szarek w czasie konferencji w Katowicach. – Rzucono przeciwko nim blisko tysiąc pracowników bezpieki na Śląsku. Udało się ich odizolować od wielkich zakładów pracy na Śląsku, ale nie udało się zniszczyć idei Wolnych Związków Zawodowych – mówił.

Dlaczego to wydarzenie w Katowicach miało tak wielkie znaczenie? Otóż przeszło dwa miesiące po Śląsku swoje Wolne Związki Zawodowe powołali opozycjoniści na Wybrzeżu. W deklaracji założycielskiej podkreślili, że impulsem do działania było dla nich właśnie założenie WZZ w Katowicach... Na Wybrzeżu w WZZ działali m.in. Bogdan Borusewicz, Lech Kaczyński, Anna Walentynowicz, Lech Wałęsa, Alina Pieńkowska. Z kolei dzięki WZZ Wybrzeża i – oczywiście – wyborowi Karola Wojtyły na papieża powstał NSZZ "Solidarność". Ostatnią kostką domina było wreszcie zawalenie się komunizmu w całym bloku wschodnim.

Śmiałkowie, którzy zakładali WZZ w Katowicach, zapłacili za to wielką cenę. – Uderzono w ich bliskich, m.in. w córkę człowieka niezwykłego, górnika Władysława Suleckiego, który od najmłodszych lat rzucał wyzwanie systemowi komunistycznemu – komentował prezes Jarosław Szarek. Powiedział, że W. Sulecki już w latach 60. XX wieku walczył w Gliwicach w obronie krzyża. W 1968 r. w Krakowie w czasie protestów studenckich zobaczył, jak milicjanci biją młodą dziewczynę. Stanął w jej obronie. Milicjantów było jednak więcej. – Położył się, osłaniając ją własnym ciałem. Trafił po tym do szpitala – mówił. – Ta droga życiowa doprowadziła go do decyzji o założeniu Wolnych Związków Zawodowych – dodał.

Ponieważ SB szkodziła bliskim W. Suleckiego, ten w 1979 r. wyjechał do Niemiec Zachodnich, gdzie krewnych miała jego żona. Bezpieka szykanowała też Kazimierza Świtonia. W 1978 r. został on pobity przez trzech milicjantów po wyjściu z kościoła świętych Piotra i Pawła w Katowicach. To Świtoń został jednak wtedy skazany za „napaść” na funkcjonariuszy. Jego wybitnie uzdolnionego syna, Benedykta Świtonia, laureata olimpiady z fizyki, w ogóle nie dopuszczono do egzaminu wstępnego na studiach. Prezes IPN mówił w środę w Katowicach, że odpowiedzialni są za to konkretni ludzie, np. profesorowie Uniwersytetu Śląskiego, którzy nie dopuścili chłopaka do egzaminu, prokuratorzy oskarżający Kazimierza Świtonia czy lekarze, którzy po pobiciu opozycjonisty wpisywali do dokumentacji kłamstwa.

W weekend od 28 do 30 kwietnia w Gdańsku odbędą się obchody założenia Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Wtedy też IPN uruchomi portal internetowy, w którym zostanie zaprezentowana wystawa o Wolnych Związkach Zawodowych, dotyczące ich dokumenty oraz poświęcone im filmy.