Zwyczaje pogrzebowe w naszym regionie ulegają szybkiemu uproszczeniu. I nie jest to tylko konsekwencja obowiązujących przepisów.
Fragment pomnika nagrobnego na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach
ks. Rafał Skitek /Foto Gość
Moment śmierci w śląskich rodzinach zawsze traktowany był bardzo wyjątkowo. Osoby będące u schyłku życia otaczano należnym szacunkiem, a konieczność ich odejścia była czymś naturalnym.
„Lekka śmierć”
W chwili odchodzenia bliskich nie mogło zabraknąć modlitwy. Dla bliskiej osoby proszono wtedy Boga o „lekką” śmierć. Modlono się też do świętych: Józefa i Barbary. Towarzyszyła temu zapalona gromnica. To ona miała dawać pocieszenie i spokój, a jej płomień miał wskazywać drogę do nieba. W ostatnich chwilach życia bliskiej osoby nie wolno było też płakać ani lamentować. Uważano, że to utrudnia osobie odejście z tego świata. Co z tego zostało?
Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.