publikacja 23.08.2017 13:28
Polska Grupa Górnicza jest na plusie. W pierwszym półroczu 2017 roku wypracowała 8 mln złotych zysku netto.
Konferencja prasowa Polskiej Grupy Górniczej - prezesi Andrzej Paniczek, Krystian Rogala i Piotr Bojarski Przemysław Kucharczak /Foto Gość
– To wynik lepszy, niż zakładaliśmy. Ambicje mamy większe, ale pamiętajmy, że rok temu mieliśmy ponad miliard złotych straty! – mówił 23 sierpnia dziennikarzom Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej.
Wyniki pokazują, że pod względem finansowym lepiej radzi sobie „macierzysta” część PGG, czyli te kopalnie, które spółka przejęła w zeszłym roku po Kompanii Węglowej. Przyniosły w ostatnim półroczu 83 mln zł zysku.
– W zeszłym roku w tej grupie z pięciu kopalń tylko jedna odnotowywała wynik dodatni. W tym roku, po pierwszym półroczu, cztery z nich odnotowują wyniki dodatnie, a jedynie kopalnia "Piast-Ziemowit" odnotowuje wynik ujemny – poinformował Andrzej Paniczek, wiceprezes PGG. – Już widzimy efekty restrukturyzacji w części macierzystej. Odnotowujemy ciągłą redukcję kosztów – skomentował.
Odwrotne proporcje panują w kopalniach, które PGG przejęła 1 kwietnia tego roku po Katowickim Holdingu Węglowym. Cztery z nich są wciąż na minusie, a zysk wypracowała tylko jedna – kopalnia "Wujek". W pierwszym półroczu 2017 r. tych pięć kopalń przyniosło w sumie 75 mln zł straty.
– Pamiętajmy jednak, że proces restrukturyzacji tych kopalń, przejętych po Katowickim Holdingu Węglowym, rozpoczął się prawie rok później. To są kopalnie z bardzo dobrymi zasobami węgla, ale z bardzo trudnymi warunkami geologicznymi – tłumaczył prezes Rogala.
Oprócz restrukturyzacji, branży bardzo jednak pomógł wyraźny wzrost cen węgla na światowych rynkach. Niestety, w związku z tym podrożał też węgiel dla indywidualnych odbiorców w Polsce.
PGG twierdzi, że ceny dla indywidualnych odbiorców w kraju rosną i tak znacznie wolniej, niż te na światowych rynkach. – Jesteśmy jednak spółką prawa handlowego. Gdy ceny węgla były niższe, to od PGG, a wcześniej od Kompanii Węglowej, bezwzględnie żądano najniższej możliwej ceny. Wtedy nikt nie pytał, skąd weźmiemy pieniądze na pokrycie różnicy między kosztem produkcji a ceną, którą uzyskujemy – mówił prezes Rogala.
PGG podnosi jeszcze jeden problem. Po uchwałach sejmików wojewódzkich nie można już palić mułem i flotokoncentratami w województwach śląskim czy małopolskim. PGG była sceptyczna wobec tych regulacji, jednak przed kilkoma tygodniami poinformowała, że wycofuje te najtańsze paliwa ze sprzedaży. Ten rodzaj opału jest jednak wciąż importowany z Rosji. – My ze swojej strony wywiązaliśmy się z zadania. Dochodzą do nas jednak sygnały, że te muły, które są produkowane przez kopalnie w państwie obok, mogą też być sprzedawane na rynku polskim – stwierdził prezes PGG.