Uczcili tych, co pomagali

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

publikacja 21.08.2017 21:00

Kto pomógł trzem tysiącom internowanych i ich bliskim z terenu Górnego Śląska? Jest pamiątkowa tablica.

Uczcili tych, co pomagali Tablica na gmachu probostwa u św. Piotra i Pawła w Katowicach - tuż po jej poświęceniu Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Gdy działacze „Solidarności” zostali w stanie wojennym internowani, ich małżonkowie i dzieci zostali nieraz bez środków do życia. Wtedy w Katowicach powstał niezwykły komitet. Właśnie został upamiętniony.

Chodzi o Biskupi Komitet Pomocy Uwięzionym i Internowanym. Powstał 35 lat temu.

W kościele św. Piotra i Pawła w Katowicach zebrali się 21 sierpnia ci, którym w stanie wojennym ratowała pomoc komitetu, a także ci, którzy pomagali. Mszy świętej przewodniczył arcybiskup katowicki Wiktor Skworc. W homilii dokładnie opisał, jak komitet działał, pomijając jednak podstawowy dla tej historii szczegół - własną rolę w tym komitecie. Ksiądz Skworc był wtedy - w latach 80. XX wieku - kanclerzem katowickiej kurii.

Komitet w latach 1982 - 1989 pomagał około 3 tysiącom internowanych i aresztowanych opozycjonistom oraz ich bliskim. Ta działalność została upamiętniona po Mszy św. przez odsłonięcie tablicy na gmachu probostwa parafii św. Piotra i Pawła. W salce katechetycznej na tym probostwie mieściła się siedziba Komitetu. Do niej zgłaszali się bliscy internowanych. I tu otrzymywali pomoc.

W czasie Mszy św. arcybiskup mówił w homilii o wprowadzeniu stanu wojennego. I o tym, że w chwili, gdy pierwsza fala działaczy "Solidarności" trafiła do obozów internowania, w Katowicach natychmiast, spontanicznie zawiązała się grupa, która zaczęła nieść pomoc. Była to grupa nauczycieli wyższych uczelni, związana z duszpasterstwem akademickim w krypcie katowickiej katedry. Arcybiskup Skworc powiedział, że ludzie ci skupili się wokół duszpasterza akademickiego, ks. Oskara Thomasa. - Ważną rolę w tych działaniach odegrał Andrzej Sobański, pracownik Politechniki Śląskiej - wspominał.

- Niezależnie od tych działań ówczesny biskup katowicki Herbert Bednorz już w pierwszych dniach stanu wojennego występował do władz - do ówczesnego Komisarza Wojskowego - o zwolnienie z internowania osób znajdujących się w szczególnie trudnych sytuacjach losowych - dodał.

Komitet został oficjalnie powołany dekretem 17 marca 1982 roku. - Sam Biskup Katowicki stanął na jego czele, aby swoim autorytetem maksymalnie chronić tych, którzy - z głęboko humanitarnych i chrześcijańskich motywów - zaangażowali się w działania Komitetu. Osoby te zostały również zaopatrzone w odpowiednie zaświadczenia  swoisty glejt, list żelazny, aby mogły działać i być wiarygodne w parafiach - wspominał arcybiskup Skworc.

Komitet przekazywał potrzebującym pomoc finansową i żywnościową. Ludzie, którzy odważyli się w nim działać, dostarczali też pomocy prawnej, medycznej, psychologicznej i duszpasterskiej. - Pomoc finansowa pochodziła ze zbieranych ofiar oraz darowizn, a także ze środków przekazywanych przez parafie polonijne, osoby prywatne oraz instytucje pomocowe Kościoła katolickiego w Niemczech i Austrii. A żywność przydzielała Komisja Charytatywna KEP, mająca swoją siedzibę w Katowicach, przekazując z transportów pomocowych otrzymywanych z Europy Zachodniej żywność, lekarstwa i środki czystości - wyliczał abp Skworc.

Magazyn Komitetu mieścił się wtedy w auli domu parafialnego parafii św. Piotra i Pawła. Tymczasem w salce na probostwie sekcja informacyjna Biskupiego Komitetu Pomocy prowadziła szczegółowe kartoteki wszystkich prześladowanych opozycjonistów. Rejestrowała ich losy także po wyjściu z "internatu" - np. aresztowanie, skazanie lub wyrzucenie z pracy czy szkoły.

- Pod stalą opieką Komitetu były też rodziny dziewięciu górników z kopalni "Wujek", którzy 16 grudnia ponieśli śmierć w imię solidarności - powiedział abp Skworc. - Wielkie znaczenie moralne do internowanych były wizyty Biskupa Katowickiego, biskupa pomocniczego Czesława Domina osób zaangażowanych w działanie Komitetu w ośrodkach internowania, połączone z celebracją Mszy św., i przekazaniem darów. Komitet organizował też systematyczne transporty żywności, odzieży i środków czystości do obozów internowania w Zabrzu-Zaborzu, Bytomiu-Miechowicach, Kokotku, Lublińcu, Uhercach, Łupkowie. Począwszy od 1982 r. Komitet urządzał w Krasiczynie kolonie letnie i zimowe dla dzieci i młodzieży, a także wypoczynek dla rodzin internowanych i więzionych - wspominał.

- Niestety niewiele mogliśmy pomóc w ramach działalności Komitetu, tym ofiarom stanu wojennego, które zostały zmuszone do opuszczenia Ojczyzny z paszportem w jedna stronę! Za ich przeżycia, ból i gorycz, banicję z Ojczyzny i ojcowizny, nikt do dziś nie przeprosił - dodał arcybiskup Skworc.

O upamiętnienie 35-lecia powołania Biskupiego Komitetu Pomocy zabiegał Andrzej Rozpłochowski, który w sierpniu 1980 r. stał na czele strajku w Hucie Katowice i współtworzył śląsko-dąbrowską "Solidarność". On też doświadczył internowania - od 13 grudnia 1981 r. do amnestii w 1984 roku.

Przemawiający po nim Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności", przypomniał, że w Komitecie Biskupim działał także ks. Wiktor Skworc - i że istniały opinie, że to właśnie on jest mózgiem tego komitetu.

Tablicę odsłonili zaangażowani w prace Komitetu ks. Paweł Pyrchała z obecnej diecezji gliwickiej (wtedy opolskiej) i prof. Grzegorz Opala ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, a także Dominik Kolorz i Andrzej Sznajder, szef IPN w Katowicach. Tablicę ufundowały miasto Katowice i Porozumienie Katowickie 1980 - Stowarzyszenie na Rzecz Pamięci.