Przyrodzie lżej

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 11/2017

publikacja 16.03.2017 00:00

Przez śląskie lasy przemykają wilki, na niebie znów można zobaczyć ogromnego bielika, znanego z polskiego godła. Wróciły niewidziane od lat gatunki grzybów i porostów, żyjące tylko w czystym środowisku. Natura na Górnym Śląsku czuje się lepiej.

▲	Las Murckowski w Katowicach. ▲ Las Murckowski w Katowicach.
Roman Koszowski /Foto Gość

Może trudno było w to Ślązakom uwierzyć w mroźne i bezwietrzne dni, gdy po ich podwórkach i ulicach snuł się gęsty smog. A jednak statystyki i obserwacje przyrodników nie pozostawiają wątpliwości: stan środowiska na Śląsku na przestrzeni 30 lat ogromnie się poprawił. Źle bywa dzisiaj tylko jesienią i zimą. A przecież przed 1989 rokiem normy emisji zanieczyszczeń w naszym regionie były przekraczane nie tylko w sezonie grzewczym, lecz na okrągło – przez cały rok.

Już nie kwaśne

Kto jeszcze pamięta, jak wielką zgryzotą były dla Ślązaków na przykład „kwaśne deszcze”? Młodsi często nawet już nie znają tego określenia. Kwaśne deszcze tworzą się, gdy tlenki siarki wchodzą w atmosferze w reakcję z wodą. Powstaje wtedy m.in. kwas siarkawy, który czasem jeszcze utlenia się do silniej żrącego kwasu siarkowego. Te cząsteczki spadają z opadami na ziemię. 30 lat temu tlenków siarki w powietrzu nad Śląskiem było mnóstwo. Nieustannie zatruwały nimi środowisko liczne kominy fabryczne.

– Kwaśne deszcze niszczyły wtedy lasy w Beskidach czy w parkach na Śląsku, gdzie usychało dużo drzew. Na szczęście to jest już dla nas historia – mówi Andrzej Szczygieł, naczelnik wydziału monitoringu środowiska w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Katowicach.

– Dzisiaj lasy na Śląsku są bujne, a zieleń jest soczysta – ocenia. Naczelnik podkreśla, że jakość powietrza od 1989 roku poprawiła się na Śląsku w wielkim stopniu. – W latach 80. i 90. XX wieku główną przyczyną złej jakości powietrza była emisja przemysłowa, naprawdę potężna. Największe zakłady przemysłowe w ówczesnym województwie katowickim emitowały wtedy do atmosfery ogromne ilości pyłów, określane nawet na 200 tysięcy ton! Tymczasem w latach 2013–2015 emisja przemysłowa z największych zakładów w całym województwie śląskim była na poziomie 11 tys. ton. Proszę zobaczyć, jak kolosalny postęp się dokonał – mówi.

Przyrodzie lżej   Ten postęp miał dwie przyczyny. Jedną z nich był upadek wielu zakładów przemysłowych po 1989 roku. Była też druga przyczyna: wielkie inwestycje ekologiczne w tych zakładach, które przetrwały. – Zakłady były zobligowane przepisami krajowymi, a później też unijnymi, do ograniczania emisji zanieczyszczeń do powietrza. To spowodowało ogromny spadek tej emisji. Teraz w okresie letnim jakość powietrza jest dobra na terenie całego województwa śląskiego – podkreśla Andrzej Szczygieł.

Porost porostów

Im więcej w powietrzu toksycznych tlenków siarki, tym mniej w lasach porostów i niektórych gatunków grzybów. To dla stanu czystości środowiska tzw. organizmy wskaźnikowe. W przemysłowej części Górnego Śląska jeszcze niedawno można było spotkać tylko najprostsze gatunki porostów – te, które pokrywają pnie drzew zielonym nalotem. Inne, bardziej „krzaczkowate” formy porostów – całkiem zanikły.

Jak poinformowano nas w Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, śląscy leśnicy obserwują jednak dzisiaj wielki powrót różnych gatunków porostów. Adam Albertusiak, naczelnik Wydziału Łowiectwa w Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, uważa, że także drzewa lepiej sobie radzą. Zwraca uwagę, że dawniej sosny w śląskich lasach utrzymywały tylko trzy roczniki igieł. Więcej nie dawały rady ze względu na oblepiający każdą gałązkę pył z kominów, przede wszystkim fabrycznych. – Teraz nasze sosny mają już cztery, a czasem udaje się im utrzymać pięć roczników igieł – mówi.

Są już wilki

Niektórzy wpadają dzisiaj w histerię, gdy ktoś wycina drzewo na własnym podwórku. Warto, żeby zapoznali się z faktami: drzew w całej Polsce jest coraz więcej. Lesistość województwa śląskiego tylko od początku XXI wieku urosła o 0,2 proc. – do 31,9 procent. Zresztą każdy, kto pamięta czasy przed 1989 rokiem i jest spostrzegawczy, widzi, jak bardzo zmienił się krajobraz dużej części Śląska.

Przed 30 laty pod Rybnikiem czy Mikołowem królował szeroki, otwarty krajobraz z małymi poletkami po horyzont. Jeśli zdarzała się samotna kępka drzew, przykuwała wzrok z odległości kilku kilometrów, była punktem orientacyjnym. Te niewielkie pola „po godzinach” uprawiali m.in. górnicy. W 1989 r. przestało się to opłacać. Miejsca, gdzie złociła się pszenica i zieleniły krzaczki kartofli, zamieniły się więc w nieużytki i zarosły drzewami.

Dzisiaj po dawnych, dalekich widokach nie ma już śladu – wszystko zasłaniają wielkie korony drzew. Jak w tym zmieniającym się środowisku czują się zwierzęta? Bobrom, sprowadzonym w okolice Rybnika niespełna 20 lat temu z północnej Polski, tak się tu spodobało, że rozeszły się po całej okolicy i bardzo rozmnożyły. Według GUS, jest ich w województwie śląskim ok. 2 tysięcy.

Adam Albertusiak jest zdania, że to już aż za dużo. – Staramy się budować w lasach małą retencję, zakładać stawy. Bobry robią to za nas za darmo. Z tym że nie zawsze tam, gdzie chcemy – śmieje się. – Coraz częściej bobry naruszają też groble stawów – dodaje. W śląskich lasach pojawiły się też... wilki. – Na razie to jeszcze migracja. Młode osobniki wędrują z Beskidów w okolice Zielonej Góry, idąc przez nasze lasy rudzko-raciborskie. Jednak od kilku lat jest już jedna stała wataha koło Częstochowy – zdradza Adam Albertusiak.

Czystsza woda

Powoli poprawia się też jakość wody w śląskich rzekach, choć stężenie wielu szkodliwych związków nadal jest w nich przekroczone. Widać jednak, że powstawanie nowoczesnych oczyszczalni ścieków i podłączanie kolejnych domów do kanalizacji daje pewne efekty. – Zanieczyszczenia charakterystyczne dla ścieków komunalnych spadają. Bywa jednak też tak, jak choćby w Potoku Goławieckim, proszę zobaczyć – pokazuje Andrzej Szczygieł.

To potok płynący pomiędzy Bieruniem a Chełmem Śląskim. – Jego czystość w ostatnich latach stopniowo się poprawia, ale na przykład w zeszłym roku stężenie azotu amonowego bardzo się podniosło. Trudno jest wskazać jednorazową przyczynę takiego wzrostu, ale mogło być i tak, że ktoś wylewał tam ścieki z beczkowozu – podejrzewa. – Kolejne badania wykażą tendencję zmian i ewentualnie wskażą na potrzebę odpowiednich działań w zakresie gospodarki wodno-ściekowej na tym obszarze – podkreśla Andrzej Szczygieł.

Nawet katowicka Rawa, która od niepamiętnych czasów toczyła brudne i cuchnące wody, jest dzisiaj kilkukrotnie bardziej czysta niż przed 10 laty. Co oczywiście nie oznacza, że zachęcamy do kąpieli... Poprawa w zakresie niektórych wskaźników jest jednak imponująca. Stężenie azotu amonowego w ciągu pięciu lat spadło w Rawie aż sześciokrotnie: z ponad 14 mg/l w 2008 r. do niespełna 2,5 mg/l w roku 2013. Fosforu jest cztery razy mniej: jego zawartość spadła z 2,8 mg w 2007 roku do ok. 0,7 w 2013 roku.

Co niesie smog?

Gdyby nie stan powietrza w sezonie jesienno-zimowym, można by uznać nasz region za całkiem przyjazne miejsce do życia. Niestety sezon grzewczy psuje to dobre wrażenie. W Rybniku tej zimy w mroźną i bezwietrzną pogodę poziom dopuszczalny pyłu zawieszonego PM10 bywał przekraczany aż o... 2 tysiące procent.

– Niestety, mamy też bardzo złą sytuację związaną z zawartością tego pyłu. W jego skład wchodzą wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, w tym benzo(a)piren. Nawet w stosunkowo ciepłe zimy pomiędzy rokiem 2013 a 2016 stężenia benzo(a)pirenu były przekroczone na terenie całego województwa śląskiego – zauważa naczelnik Szczygieł.

Benzo(a)piren przenika do ludzkiego krwioobiegu. Może działać rakotwórczo, upośledzać płodność, szkodzić dzieciom w łonach matek. Fachowcy nie mają wątpliwości, że za emisję pyłu, pełnego szkodliwych związków, odpowiadają w głównej mierze paleniska w budynkach mieszkalnych. Jak poprawić tę sytuację? Zdaniem Andrzeja Szczygła, najlepsze efekty przynosi podłączenie indywidualnych budynków do sieci ciepłowniczej. W wielu miejscach byłoby to możliwe. W Rybniku, gdzie smog jest największy w Polsce, działa ogromna elektrownia, która dzisiaj ogrzewa... Jezioro Rybnickie. A tymczasem w centrum miasta kopcą tysiące kominów.

Poprawę mogą przynieść też takie działania jak przygotowywana uchwała antysmogowa sejmiku. Ma ona wyeliminować paliwa najgorszej jakości, jak muł czy węgiel brunatny, i określić terminy wymiany starych kotłów na nowoczesne. W 2020 roku ma też wejść w życie dyrektywa unijna, która zakaże handlu innymi węglowymi kotłami niż tylko tymi nowoczesnymi, które spełniają wymagania piątej klasy emisji. – W województwie śląskim jest do wymiany około pół miliona palenisk domowych. Nie da się tego zrobić naraz. Na to potrzebnych jest co najmniej 10 lat, przy założeniu, że zaczniemy od razu – podkreśla Andrzej Szczygieł.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.