Mógłby być patronem zakochanych, finansów, zdrowia i dzieci. Przynamniej tak uważają Marta i Paweł Mierzwińscy z Katowic-Giszowca.
Marta, Paweł, ich synowie: Benedykt, Remigiusz, Wojciech, Szczepan... oraz ks. Blachnicki
Joanna Juroszek /Foto Gość
Z Giszowcem związani są od dziecka. To tu jest ich dom, tu zaczęła się ich przygoda z Ruchem Światło–Życie i tu swoje początki ma ich miłość.
Zuch chłopak
Paweł do oazy trafił pod koniec liceum. Nieśmiały, zachęcony przez kolegę, dołączył do grupy młodych spotykających się przy parafii św. Stanisława Kostki w Katowicach. Parę lat później w tej samej wspólnocie pojawiła się Marta. Mimo że Paweł nie był już wtedy na oazie, udało im się na siebie trafić. Dzięki wspólnym znajomym i… ks. Franciszkowi. – Wierzymy, że ks. Franciszek jest u Pana Boga. Zatem mógłby być patronem od łączenia par – uśmiecha się Paweł. – W ks. Blachnickim zafascynowało mnie całkowite zaufanie pomocy Bożej, Jego opiece w realizacji Bożych dzieł. Dla małżonków założyciel oazy jest także patronem trudnych spraw. Mimo że ks. Blachnicki nie jest jeszcze oficjalnym świętym Kościoła, to właśnie jego prosili o wstawiennictwo, gdy u dziecka brata Pawła w okresie prenatalnym wykryto wadę serca. Hubert urodził się dwa miesiące przed terminem. – W dzień wspomnienia odejścia do Pana ojca Franciszka Blachnickiego szwagierka z dzieckiem miała konsultacje u kardiologa. Tego dnia stwierdzono, że z sercem wszystko jest w porządku – mówi Paweł. Dziś Hubert ma 5 lat i jest zuchem. Niedawno świętował swoje urodziny. Paweł i Marta zaczęli się spotykać w 2001 r. I od początku, jak przyznają, wspólnie też się modlili. W Domowym Kościele są już prawie 10 lat. Zaczynali w kręgu w Mysłowicach-Bończyku. Dziś są animatorami u siebie, w parafii św. Barbary na Giszowcu. Wspólnota wspomaga ich w duchowym rozwoju.
Dostępne jest 34% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.