Grot strzały ze zbiorniczkiem na substancję zapalającą, imponujący miecz znaleziony w Tychach, śmiertelnie groźne topory bojowe – można podziwiać w Bytomiu na wystawie „Ślązacy pod Grunwaldem”.
Kurator Ewelina Imiołczyk z repliką puginału – ostrza do dobijania rannych wrogów. Za nią replika namiotu księcia Konrada.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Więcej Ślązaków biło się pod Grunwaldem po stronie Krzyżaków niż w wojskach Jagiełły. I właśnie im, a zwłaszcza jednemu z nich, jest poświęcona wystawa w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu.
Ten Ślązak to książę Konrad VII Biały. Miał zaledwie około 16 lat, kiedy ze swoimi śląskimi poddanymi spod Bytomia, Koźla i Oleśnicy znalazł się na polu jednej z największych bitew średniowiecza. I to po przegranej stronie.
Paź królowej Anny
Konrad pochodził z księstwa oleśnickiego, ale jest ważny przede wszystkim dla Górnego Śląska. Sześć lat po wielkiej bitwie w spadku po ojcu dostał bowiem Księstwo Kozielskie i tutaj zamieszkał. – Należała do niego połowa Bytomia. To księstwo miało dwie stolice: Koźle i Bytom – mówi Ewelina Imiołczyk, kurator wystawy „Ślązacy pod Grunwaldem”.
Zanim książę Konrad trafił pod skrzydła Krzyżaków, jako bardzo młody chłopiec był związany z polskim dworem. Był paziem królowej Anny Cylejskiej, drugiej żony króla Władysława Jagiełły. Wyjechał z Krakowa do Malborka dopiero w 1409 roku. – Prawdopodobnie tam Konrad został pasowany na rycerza. I właśnie w państwie krzyżackim zastała go wojna – zwraca uwagę pani kurator.
Ojciec Konrada wysłał wtedy dwóch posłów, żeby sprowadzili go do domu, zanim wokół zrobi się gorąco... Ewelina Imiołczyk podejrzewa, że chłopak uznał powrót na Śląsk w takiej chwili za czyn tchórzliwy, niegodny rycerza.
Dostępne jest 43% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.