Synu, zdejmij zegarek

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 01/2017

publikacja 05.01.2017 00:00

O tym, że w Polsce bywa zimno, rybnicki wikary z wyspy Flores wiedział już przed przylotem z Indonezji. Ale na to, że mijani na ulicy Polacy mają tak smutne twarze, nie był przygotowany.

Ojciec Heribertus z ornatem, przywiezionym z Indonezji, przed kościołem ojców werbistów w Rybniku Ojciec Heribertus z ornatem, przywiezionym z Indonezji, przed kościołem ojców werbistów w Rybniku
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Nowy wikary u werbistów w Rybniku, 38-letni ojciec Heribertus Florianus Wea, przyleciał do Polski przed 14 laty z rajskiej wyspy Flores w Indonezji. Jego rodzinna miejscowość Mataloko leży pomiędzy dwoma wysokimi wulkanami Inerie i Ebulobo. Ten drugi jest ciągle czynny...

Heribertus wychował się wśród pięknych, tarasowo ukształtowanych pól ryżowych, w cieniu palm i urwistych gór. Jego tata był dyrektorem szkoły, wujkowie uprawiają kawę, ryż, wanilię i kukurydzę. – Mają co robić, bo ziemia daje plony na okrągło, przez cały rok. Tam ludzie nie umierają z głodu, jeśli tylko chcą pracować. Żyją skromnie, ale potrafią się dzielić. Przy domach rosną imbir i kurkuma... Nie jest ani za gorąco, ani za zimno, bo klimat jest łagodzony przez morze – mówi.

Sandały na zimę

Przyleciał do Polski w 2002 roku. Nadszedł drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. – Patrzę przez okno: słonce świeci, jest pięęęknie... Włożyłem buty podobne do sandałów, bez skarpet, i tak wychodzę na Mszę do kościoła parafialnego... Przy wyjściu zaczepili mnie koledzy: „Gdzie idziesz?”. „Do kościoła”. „Ty chyba głupi jesteś, patrz, ile jest stopni!” Było minus 10. Powiedziałem: „Przepraszam, a co to jest za słońce?”... Bo u nas zawsze, kiedy jest słońce, jest bardzo gorąco. Byłem zaskoczony, że w Polsce jest inaczej – śmieje się.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.