Wśród pochowanych w tym roku Ślązaków jeden szczególnie się wyróżnia. Zmarł... 71 lat temu.
Ks. Paweł Drozdek.
archiwum parafii św. Józefa w Kaletach-Jędrysku
Chodzi o wielkiego oryginała, wesołego śląskiego księdza Pawła Drozdka.
Ten człowiek wprawiał swoje otoczenie w zdumienie tym, że nawet w największych tarapatach zawsze mówił prawdę. Jeszcze większe zdziwienie budził w świadkach fakt, że... dobrze na tym wychodził. Podobnie jak ci, których do mówienia prawdy namówił.
Ksiądz gwiżdże
W Wielkanoc 1939 r. ks. Paweł uczestniczył w wielkiej pielgrzymce do Rzymu, kierowanej przez katowickiego biskupa Stanisława Adamskiego. Po Mszy św. z papieżem Ślązacy przeszli do polskiej ambasady.
„Wszedłszy do salonów zauważyłem, że przy firankach okna cały personel ambasady otaczał ks. Drozdka, który – wiedziałem – umiał grać na wszystkich instrumentach, ciesząc się absolutnym słuchem, ale tym razem wygwizdywał trele różnych ptaków, czego wszyscy słuchali z podziwem i zachwytem” – wspinał ks. Teodor Lichota w Kalendarzu „Z tej ziemi” z 1993 roku.
I dalej: „Można by powiedzieć, że nie na darmo nosił nazwisko Drozdek. W pewnej chwili wszedł do salonu ks. biskup Adamski w towarzystwie ks. Władysława Roboty, proboszcza z Gierałtowic (...). Ks. Robota, człowiek pełen dostojeństwa, zwraca się do ks. bpa Adamskiego z dezaprobatą na ks. Drozdka: – Ekscelencjo! Niech ks. biskup popatrzy i posłucha, jak ks. Drozdek postponuje powagę kleru śląskiego takimi wyczynami. Na to ks. biskup Adamski: – Ależ drogi księże! Czyż ksiądz nie dostrzega, ile podziwu i radości sprawia ks. Drozdek całemu personelowi ambasady, który z zachwytem i błyskiem w oczach przysłuchuje się tym artystycznym trelom? Jakże tanim kosztem bawi ten wspaniały kapłan całe towarzystwo w tych ponurych czasach”.
Czasy były ponure, bo czuć już było nadchodzącą wojnę.
Dostępne jest 31% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.