Różaniec to obciach?

Joanna  Juroszek Joanna Juroszek

publikacja 05.10.2016 15:48

Na pewno nie wtedy, gdy modli się nim cała szkoła. I to codziennie za kogoś innego.

Różaniec to obciach? Akcja trwa w liceum trwa do końca października Joanna Juroszek /Foto Gość

"Różaniec! Złap go!" - pod takim hasłem ruszyła druga edycja niecodziennej akcji w II Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Matejki w Siemianowicach Śląskich​. Trwa przez cały październik i aby się w nią włączyć, potrzebna jest dziesiątka różańca.

Te na początku miesiąca wszystkim uczniom chodzącym na religię oraz nauczycielom chcącym przyłączyć się do modlitewnej akcji rozdał katecheta ks. Szymon Kiera.

Tajemnice szkoły

Zadanie jest proste - otrzymany różaniec należy przekazać dalej z prośbą o modlitwę w konkretnej intencji. Następnego dnia dziesiątka wędruje do kogoś innego; zmieniają się i osoba, i intencja. I tak aż do końca października.

W zeszłym roku ta sama akcja odbywała się się pod hasłem: "Podziel się tajemnicą", tym razem plakatami i nazwą organizatorzy nawiązują do bardzo popularnej gry, która zawładnęła całym światem - Pokemon Go.

- Z pomocą klasy 2a i nauczyciela geografii Jakuba Sontaga przygotowaliśmy plakaty. Na początku były one dosyć tajemnicze, było na nich tylko hasło: "Złap go, kiedy zacznie krążyć po szkole". Oczywiście, nie chodziło o łapanie pokemonów, tylko o łapanie za różaniec. Teraz, w październiku, wszystko się wyjaśniło i pojawiła się druga wersja plakatów - wyjaśnia ks. Szymon Kiera.

O reakcjach na zeszłoroczną akcję mówią uczniowie. Włączyli się w nią także tym razem.

- Na początku niezbyt chętnie do tego podszedłem - przyznaje Maciej Kordys z 2b. - Ale kiedy różańcami zaczęła wymieniać się ze mną moja klasa, to stwierdziłem, że akcję wprowadzę też wśród moich znajomych spoza szkoły. Dałem różaniec na przykład mojej dziewczynie, ona pomodliła się za mnie, a potem dziesiątkę przekazała komuś ze swojej szkoły.

Omadlana intencja nie zawsze musi być jawna. Spośród tych zeszłorocznych, jak podają uczniowie, przeważały prośby o dobre oceny ważnych sprawdzianów czy o pomyślne zdanie matury.

W akcję włączają się także nauczyciele. Wśród nich są wspomniany już wcześniej nauczyciel geografii oraz Gabriela Przybyła ucząca matematyki i wychowania do życia w rodzinie. - W ubiegłym roku najczęściej wymieniałam się z maturzystami - wspomina G. Przybyła, dodając, że wśród intencji o dobre zdanie matury pojawiały się także bardzo osobiste prośby.

Już chcę go mieć!

W zeszłym roku niektórzy uczniowie nie tylko włączyli się w akcję, ale także zaczęli sobie robić zdjęcia z różańcami w rękach, które później znaleźć można było na Facebooku. I przyznają, że wcale nie był to dla nich obciach.

- Myślę, że kiedy jest nas więcej i widzimy, że ludzie chcą włączyć się w akcję, to staje się ona normalnością. To jest dla nas fajne, jest nietypowe, a jednak przyciąga młodych - wyjaśnia Angelika Wojciechowska z 2a. - Przy okazji można pokazać młodym, że Różaniec nie jest tylko dla starszych pań, które odmawiają go przed każdą Mszą - uzupełnia Iza Hołyś z 3b.

Młodzi mówią zgodnie, że akcja to nie tylko promowanie Różańca, a także przyznanie się do wiary. Już w ubiegłym roku inicjatywą zainteresowała się uczennica, która zamiast na religię chodzi na etykę.

- W tym roku przyszła do mnie i powiedziała: "Monika, proszę załatw mi ten różaniec, jak będziecie dostawać, weź też dla mnie" - uśmiecha się Monika Bilska z 2a. - Jak tylko powiedziałam jej, że różaniec jest już w kieszeni mojej kurtki, to ona od razu na to: "Chodź, lecimy do tej szatni, bo ja już chcę go mieć!".

Nauczyciel geografii przyznaje, że zeszłoroczny październik tak szybko mu przeleciał, że nawet nie zorientował się, kiedy akcja różańcowa się skończyła. Z niektórymi kontynuował ją też w ciągu roku.

- Myślę, że ta akcja pobudza nas do dzielenia się tym, o czym może na co dzień nie mówimy - podsumowuje ks. Szymon. - Do otwarcia się przed drugim człowiekiem. I to nie zawsze jest łatwe. Jedna dziewczyna z klasy pierwszej (oni dopiero wchodzą w tę akcję) powiedziała mi: "Proszę księdza, ale to tak trudno jest podejść do kogoś". Siedziała obok niej koleżanka, więc mówię: "Co ci szkodzi? Zamieńcie się obydwie". "Dobra, z nią mogę" - odpowiedziała i pierwsze lody zostały przełamane. 

Uczniowie przyznają, że nawet jeśli za rok zmieni się katecheta, sami zorganizują październikową akcję modlitewną.

Zachęcamy też do obejrzenia zdjęć