Błogosławiona wina

GN 34/2016

publikacja 18.08.2016 00:00

O nocnym życiu, smrodzie grzechu, nawróceniu 
i tańcu dla Boga mówi siostra 
Anna Nobili 
ze Zgromadzenia Sióstr Robotnic Świętego Domu z Nazaretu.

Błogosławiona wina Ks. Rafał Skitek /foto gość

Ks. Rafał Skitek: Rozmawiam z najsłynniejszą tancerką w habicie?

Siostra Anna Nobili: Chyba przesadzasz. Ale coś jest na rzeczy.

Tańczyłaś już w dzieciństwie?

Moje dzieciństwo nie było usłane różami. W domu było sporo kłótni, wulgaryzmów i przemocy. Nie doświadczyłam prawdziwej miłości. Poza tym bardzo często przeprowadzaliśmy się. Raz na południe, innym razem na północ Włoch. W nowych miejscach zamieszkania bardzo często doznawałam przemocy i agresji, zwłaszcza ze strony chłopców. Wewnętrznie byłam bardzo poraniona. Przez wiele lat nie zdawałam sobie z tego sprawy. Potem moi rodzice się rozwiedli. Ojciec zniknął z naszego życia na zawsze. Musiałam sobie to jakoś poukładać. Byłam nastolatką. Dorastałam. Zaczęłam kraść w supermarketach.

Poważnie?

Tak, to był mój najcięższy grzech w tamtym okresie. W pewnym sensie byłam dzieckiem ulicy. We wnętrzu odczuwałam wielką pustkę. Chciałam ją czymś wypełnić, więc chwytałam się różnych rzeczy. Do tego byłam nieśmiała, jąkałam się, pozwalałam sobą pomiatać. Stawałam się kimś innym, niż byłam w rzeczywistości. A był to czas podejmowania ważnych decyzji: praca, pierwsze związki. Nie darzyłam siebie szacunkiem. Inni mogli robić ze mną to, co im się podobało.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.