Chcą zdobyć Morze Czarne

raf

publikacja 15.08.2016 13:30

Rowerowi pasjonaci wyruszyli sprzed katowickiej krypty. Będą się modlić o miłosierdzie w 4 państwach Europy.

Uczestnicy wyprawy otrzymują błogosławieństwo na drogę Uczestnicy wyprawy otrzymują błogosławieństwo na drogę
ks. Rafał Skitek /Foto Gość

W wyprawie bierze udział 17 osób - 14 chłopaków i 3 dziewczyny.

Wozu technicznego nie mają. Na swoim profilu facebookowym napisali, że wyjeżdżają "zdani na Boga". Zabrali sakwy, namioty i karimaty. Przez to ich rowery zostały obciążone o dodatkowe kilkanaście kilogramów.

Poprzez trud pedałowania chcą wypraszać Boże miłosierdzie dla całego świata. To ich główna intencja.

Ruszyli przed 7.00, po Mszy św. w krypcie katowickiej katedry. Na drogę otrzymali błogosławieństwo, którego udzielił im bp Marek Szkudło.

Dystans, jaki muszą pokonać, robi wrażenie. To ok. 1700 kilometrów. – Nie obawiam się odległości. To mniej niż rok temu. Wtedy przejechaliśmy całą Polskę. Do pokonania było 2500 km – mówi Michał Sobczyk z parafii św. Michała Archanioła w Siemianowicach Śląskich.

Na trasie rajdu znajdują się 4 europejskie stolice: Bratysława, Wiedeń, Budapeszt i Bukareszt. Właśnie tam będzie czas na zwiedzanie i odpoczynek. Ostatnie miasto i cel ich wyprawy to Konstanca nad Morzem Czarnym.

– Najtrudniejszy do pokonania odcinek  to Droga Transfogarska. Czeka tam na nas 30-kilometrowy podjazd i 1600-metrowe przewyższenie. Potem 40 km zjazdu w dół – mówi Michał. – Na takich wyprawach zdarzają się czasem trudne chwile. Jedziemy jednak w grupie, pomagamy sobie nawzajem, podtrzymujemy się na duchu i dopingujemy – dodaje. To jego trzeci rajd rowerowy.

Wyprawa z pewnością nie jest dla każdego. Uczestnicy przygotowywali się do niej długo, a ostatecznym sprawdzianem była "przejażdżka" w okolicach Zakopanego. – Kilka osób odpadło – mówi ks. Dawid Sładek, główny organizator rajdu.

Podobnie, jak podczas poprzednich wypraw, uczestnicy będą musieli wcześnie wstawać. Planują wyruszać już o 6.30, a w upalne dni – nawet o 4.00 lub 5.00. Wszystko po to, by nie przegrzać organizmu. Każdego dnia muszą pokonać ok. 160–200 km.

Ich rajd to nie tylko sama jazda na rowerze. Codziennie, zwykle w południe, będą uczestniczyć w Eucharystii. Po Mszy czeka ich najdłuższy postój w ciągu dnia. Inne pauzy będą krótsze, zazwyczaj co 40–50 km. Na postojach, poza niezbędną regeneracją sił, będą odmawiać dziesiątkę Różańca.

– Bardzo się cieszę, że mogę jechać w takim, a nie innym gronie. Liczę, że ten wyjazd będzie szansą na moją odnowę duchową – mówi Sonia Krystoń z Chorzowa. Jest baptystką.

Przebieg wyprawy, przygotowanej we współpracy z ekipą Niniwa Team, będziemy relacjonować na naszej stronie internetowej. Grupę można też śledzić na facebookowym fanpage'u Włóczykoła. Powrót do Polski planowany jest na środę 31 sierpnia.

Uczestnikom rajdu życzymy wytrwałości i bezpiecznego dotarcia do celu.