Pomagają najbiedniejszym z biednych

raf

publikacja 03.08.2016 14:10

Co roku posługują biednym w Paragwaju. Ich przedstawiciele przyjechali im podziękować.

Siostra Elżbieta, Mariella Charotti i ks. Wojciech Grzesiak Siostra Elżbieta, Mariella Charotti i ks. Wojciech Grzesiak
Ks. Rafał Skitek /Foto Gość

W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju odbyło się wczoraj spotkanie wolontariuszy ze Stowarzyszenia Śląska Misja Medyczna z młodzieżą z Paragwaju. Przyjechali podziękować za bezinteresowną służbę na rzecz biednych i potrzebujących.

Śląskie misje medyczne zaczęły się przed pięcioma laty w Jastrzębiu Zdroju. – Dokładnie pamiętam pierwszy wyjazd. Nie wiedzieliśmy nawet, gdzie leży Paragwaj. Nie mieliśmy też pojęcia, co tak naprawdę będziemy tam robić. Byłem przekonany, że to jednorazowa akcja – mówi ks. Grzesiak, koordynator misji.

Sercem działalności Stowarzyszenia Śląska Misja Medyczna są ubodzy. – Paragwajczyków po prostu nie stać na leczenie. Dostęp do leków mają tylko bogaci, a o biednych rząd się nie stara –  tłumaczy ks. Grzesiak.

Pomagają im za to Ślązacy. Wolontariusze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu Zdroju posługują na terytorium parafii Guarambaré w diecezji San Lorenzo w regionie Central.

Jednym z owoców ich działalności jest ośrodek zdrowia Puesto de salud, który otwarto w mieście Guarambaré. Wcześniej podobne centrum znajdowało się na terenie placówki sióstr elżbietanek. Dzięki takiemu rozwiązaniu zakonnice mogą skupić się wyłącznie na działalności edukacyjnej. – Fachowa opieka medyczna została przeniesiona na drugą stronę miasta – dodaje ks. Grzesiak.

Co roku do Paragwaju wyjeżdża zwykle od 6 do 10 osób. Łącznie z jastrzębskiego szpitala Guarambaré odwiedziło już 14 wolontariuszy.

Śląska misja medyczna to przede wszystkim edukacja prozdrowotna. Ma ona jednak także wymiar duchowy.  Każdego dnia lekarze przyjmują pacjentów, a kapłani zajmują się sferą duchową.

­– Kiedy byłem na konferencji poświęconej misjom medycznym w Poznaniu, usłyszałem, że istotną cechą misji jest właśnie wymiar duchowy. Tam, gdzie są prowadzone misje katolickie, tam też głoszone jest słowo Boże. Misje nie polegają przecież tylko na zabezpieczeniu podstawowych potrzeb człowieka – wyjaśnia ks. Grzesiak.

Wielką pomocą są też siostry elżbietanki. Mają tam swoją placówkę. To wotum wdzięczności za beatyfikację założycielki, matki Marii Merkert.

– Do Paragwaju trafiłyśmy 8 lat temu – wspomina przełożona placówki, siostra Elżbieta Grzymska. Służymy w parafii w Guarambaré. Mamy tam świetlicę św. Elżbiety dla dzieci z trudnych środowisk. Pracujemy z nimi w tygodniu. Prowadzimy też katechezę w szkole, pomagamy w pracy duszpasterskiej z ministrantami, organizujemy zajęcia w kółkach:  misyjnym i plastycznym. Do świetlicy przychodzi ok. 20 osób – opowiada.

Podczas misji medycznych rola sióstr jest nieoceniona. Pomagają na wiele sposobów, ale najbardziej potrzebne są przy tłumaczeniach. Przez cały czas towarzyszą pracownikom służby zdrowia, głównie lekarzom.

Taka misja trwa zwykle miesiąc. – Największym problemem jest jednak brak kontynuacji – mówi s. Elżbieta. – Podczas trwania misji lekarze zajmują się diagnozowaniem i leczeniem. Przepisują też lekarstwa. Problem pojawia się wtedy, gdy wyjeżdżają, bo nie wszyscy pacjenci stosują się do ich zaleceń. Wracają do "poprzedniego" stylu życia. Jedni zapominają o przepisanych lekarstwach, inni odstawiają je i czekają na kolejną misję. Jeszcze inni nie mają pieniędzy, by zakupić niezbędne medykamenty.

Za posługę i bezinteresowną pomoc w Paragwaju dziękowała Mariella. Jest pielęgniarką i pracuje w ośrodku zdrowia w Guarambaré. – Misja medyczna to dla nas wielka łaska. Osoby będące w wielkiej potrzebie, niemające szansy na zakup lekarstwa, otrzymują fachową pomoc medyczną i pielęgniarską – mówiła. – To dzięki wam – zwracała się do wolontariuszy – wielu chorych na serce czy na cukrzycę może wyzdrowieć.

Jak wyglądała IV Misja Medyczna w Paragwaju, można zobaczyć na załączonym filmie.

Śląska Misja Medyczna
Wojciech Grzesiak