Głazy zamiast nagrobka

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 45/2015

publikacja 05.11.2015 00:00

Pomnik alpinistów, którzy w górach zostali na zawsze, został odsłonięty w Katowicach.

 Odsłonięcie pomnika alpinistów w katowickim parku Kościuszki Odsłonięcie pomnika alpinistów w katowickim parku Kościuszki
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

To osoby związane z Klubem Wysokogórskim w Katowicach. Ich pomnik, który stanął w parku Kościuszki obok drewnianego kościółka św. Michała, to płaskie głazy położone jeden na drugim. Każdy jest poświęcony innemu wspinaczowi. Kiedy ten pomnik był projektowany, miał składać się tylko z sześciu głazów. Dziś jest ich już osiem. A to dlatego, że dwa lata temu na  Broad Peak zginął Tomasz Kowalski, a na Gashebrun I – Artur Hajzer. – Oni nie mają swoich grobów, gdzie ich bliscy i przyjaciele mogliby przystanąć, pomodlić się, powspominać i zapalić znicz. Dlatego powstał ten pomnik – mówił w czasie jego odsłonięcia Ignacy „Walek” Nendza, jeden z inicjatorów powstania pomnika.

Śmierć na ostatniej wyprawie

Na obelisku zostali upamiętnieni Henryk Furmanik, znany wśród przyjaciół jako „Heniolong”, który zginął w Górach św. Eliasza na Alasce w 1974 r., czy Jan Nowak „Łysy”, w 1988 r. trafiony w głowę kamieniem na Bhagirati w Himalajach. Był wtedy na swojej ostatniej – jak obiecał żonie – wyprawie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.