Tysiące uwielbiały miłosiernego Boga

wt

publikacja 17.10.2015 20:39

W Tychach tysiące ludzi modliło się na kolejnym, już XXIX Tyskim Wieczorze Uwielbienia. To kilkugodzinne czuwanie modlitewne którego centralnym momentem jest Eucharystia, a następnie modlitwa uwielbienia z elementami modlitwy za chorych. publikujemy homilię, którą wygłosił ks. Marcin Wylężek:

Tysiące uwielbiały miłosiernego Boga   XXIX Tyski Wieczór Uwielbienia Mariusz Kucharski Zatrzymać się, by zrobić krok

Panie, 
jest inaczej 
niż być miało

ani góry, 
ani morwy 
nie rzucają się w morze na moje słowo

nieustannie idzie na burzę, 
nieustannie czerwieni się zasępione niebo. 
fale zalewają łódź. a wichry i jezioro nigdy nie są mi posłuszne

mam kilka ryb, 
siedem chlebów 
i nieskończoną wielość głodnych do wykarmienia

dotykałem tylekroć 
Twojego płaszcza, 
a nie jestem zdrowy

Ojciec Niebieski 
ma coraz mniej pracy 
z liczeniem moich włosów

a jestem w gorszym 
położeniu niż Jair, 
bo nie mam córki

mam oczy, a nie widzę, 
mam uszy, a nie słyszę; 
często też wpadam w ogień i w wodę

moje oczy wilgotnieją nieraz, ale nie od twojej śliny,  
stąd też widzę niewyraźnie

ani odcięta prawica, 
ani wyłupione oko 
nie uczyniły mnie lepszym

tęsknię za Tobą. 
Ulituj się nade mną. 
Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić[1]

Tyle razy mówiłeś już sobie, że będzie inaczej. Że w końcu wszystko się już ułoży. Znikną zmartwienia, minie choroba, każdy, nawet najmniejszy kryzys. Wystarczy, że przyjdę, że będę, stanę wśród tłumu, a On wyciągnie rękę i wszystko „załatwi” jednym gestem. A potem pełen Jego mocy i entuzjazmu pójdę tam skąd przyszedłem, żeby pokazać, że Bóg jest wielki.

Tymczasem jest inaczej. Wciąż za czymś gonisz. Może za pieniądzem, może tak po prostu, z poczucia obowiązku. I przyznajmy szczerze, że tak wygląda na ogół nasze życie: wieczna bieganina, od rana do wieczora. Niekoniecznie za pomnażaniem bogactwa, ale częściej po to, by powiązać jakoś koniec z końcem.[2]

W tej całej życiowej bieganinie, przychodzimy czasem do Jezusa. Po co? Bo często nie mamy już do kogo iść, bo wyczerpaliśmy już wszystkie nasze pomysły, życiowe (dalekosiężne) plany i u Niego szukamy recepty na życie. Może nie pytamy wprost, ale codzienność daje nam tak w kość, że jesteśmy po prostu bezsilni. Dlatego przychodzimy.

Dobrze więc, że dziś tutaj jesteś. Bo właśnie dziś nadszedł najwyższy czas, żeby się zatrzymać. Po to, by paradoksalnie w tym zatrzymaniu zrobić krok do przodu. Zachęca nas dziś do tego nie kto inny, jak sam Chrystus, mówiąc ustami autora listu do Hebrajczyków: Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie /Hbr 4,16/.

Chrystusowy tron jest wyjątkowy. Inny niż trony ziemskich monarchów. Nie opływa w bogactwa i nie jest kunsztownym dziełem zręcznych rąk rzemieślnika. To surowy tron szorstkiego drzewa krzyża, z którego spogląda na nas Chrystus – Król. Sługa, który jak pisze prorok Izajasz w dzisiejszym czytaniu, został zmiażdżony cierpieniem, wydaje swoje życie w nasze ręce i pragnie dźwigać nasze cierpienie.

To właśnie tam, pod Jego krzyżem nasze życie nabiera głębszego sensu. To właśnie tam stajemy u źródła uzdrawiającej miłości Boga. To właśnie tam czujemy się bardziej kochani i nabieramy pewności, że mamy niezwykłą wartość.

Bo kiedy sam Bóg miał za nas zapłacić, to nie starczyło na ziemi złota, srebra, czy innych kosztowności, tylko jedyną ceną, która była godna tego, żeby wykupić każdego z nas bez wyjątku, była krew Jego Syna, przepełniony łaską zdrój miłosierdzia. Drożej już się nie da![3]

Stańmy więc dzisiaj przed tronem miłosiernego Boga, stańmy pod krzyżem na Kalwarii i otwórzmy przed Nim nasze serca, aby otrzymać wsparcie w tym, co w nas słabe i nędzne. Zanurzmy się z ufnością w Jego miłosierdziu, bo bez niego słabi jesteśmy! Zróbmy wszystko, by Jego miłosierdzie wypełniło nasze serca i stało się źródłem uzdrowienia z wielu chorób duszy i ciała . By było wsparciem i umocnieniem dla tego wszystkiego co dobre i piękne w nas.

A jeżeli Bóg podczas dzisiejszego Wieczoru Uwielbienia sprawi coś ważnego w Twoim życiu i sercu, to nie wahaj się, tylko daj świadectwo! Złóż je listownie, mailowo, czy telefonicznie. Pozwól, by Miłosierdzie Pana mogło przemieniać życie Twoich bliźnich, tak jak to zrobiło z Twoim.

I nie zapomnij, że jesteś Jego miłością!

 

[1] J. Szymik, Kyrie

[2] Por. T. Jaklewicz, Wieczna bieganina, czy bieg ku wieczności?

[3] Por. A. Szustak, Spowiedź świętego Piotra.