Maturzyści - rocznik 1951

ds

publikacja 13.06.2015 23:15

Wśród nich arcybiskup senior Damian Zimoń - maturzysta z 1952 r.

Podczas Eucharystii w kaplicy kampusu Podczas Eucharystii w kaplicy kampusu
Stanisław Salik /Foto Gość

Sędziwi absolwenci Gimnazjum im. Powstańców Śląskich w Rybniku - rocznik 1951. Godni podziwu. Chcą wciąż mieć ze sobą kontakt, by wracać do czasów szkolnych. I udaje im się!

W tym roku ważnym dla nich dniem był 13 czerwca. Dzięki gościnności duszpasterza akademickiego ks. dr. Rafała Śpiewaka, kilkunastu starszych panów rozpoczęło swoje spotkanie Eucharystią w kaplicy rybnickiego Kampusu Uniwersyteckiego. Odprawił ją ich szkolny kolega, który "maturował" rok po nich - emerytowany metropolita katowicki abp Damian Zimoń. W homilii wspominał szkołę i jej niezapomnianych profesorów. Wśród nich romanistę Kazimierza Herza i jego późniejszą żonę, geografkę Łucję Mazurkiewicz. Na spotkanie została zaproszona ich córka z mężem.

Gdy uczestnicy rocznicowej Eucharystii podchodzili w procesji do Komunii św., jeden z panów zahaczył ręką o stojącą na brzegu ołtarza ampułkę. Spadła na ziemię i stłukła się. Pod koniec Mszy św. abp Damian podsumował to wydarzenie w ten sposób: - Liturgia to język znaków. Tak możemy odczytać tę stłuczoną ampułkę. To obraz naszego życia, które też ulega rozpadowi, ale przecież przed nami jest wszystko to, co najlepsze!

Po Mszy św. odbyło się spotkanie przy stole w akademickiej restauracji. Były wspomnienia, zdjęcia, rozmowy i śpiew. Wyjątkowym przeżyciem jest usłyszeć kilkanaście tubalnych głosów wyśpiewujących "Gaudeamus igitur"! 

Wspomnienia dotyczyły młodości, przeżyć wojennych, czasów szkolnych i profesorów, zwłaszcza wychowawców rocznika maturalnego 1951 - Wandy Różańskiej, Kazimierza Herza oraz Innocentego Libury. "Wiele im zawdzięczamy", "Oni nie tylko dali nam wykształcenie, ale naprawdę nas wychowywali", "W nich był szacunek do każdego - obojętne czy rodzina była inteligencka czy górnicza, nie robili żadnych różnic - a w tych czasach bywało różnie" - słychać było takie i podobne oceny. W dodatku wspaniale przygotowali swoich uczniów do przyszłego życia zawodowego. Wanda Różańska pomogła im pokochać matematykę. Kazimierz Herz nauczył ich tak francuskiego, że władają tym językiem sprawnie do dzisiaj. Dzięki Innocentemu Liburze na pamięć śpiewają wszystkie zwrotki "Gaudeamus". Wszyscy ukończyli studia wyższe, pracowali m.in. jako inżynierowie, lekarze, prawnicy, aktorzy (ci w dużej mierze dzięki teatrowi amatorskiemu prowadzonemu przez K. Herza). Wielu rozpoznało głos powołania. Zrealizowali się jako mężowie i ojcowie. "Wyszli na ludzi" - jak mówią, zaznaczając, że przyczyniła się do tego ich ukochana szkoła.

Przed pożegnaniem już umówili się na spotkanie za rok.