Anioły z pożaru

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 06/2015

publikacja 05.02.2015 00:00

Aż dwieście niewielkich rzeźb zrobił katowicki artysta samouk z nadpalonych krokwi katedry w Sosnowcu.

Marek Piwoński z rzeźbą ze spalonego dachu Marek Piwoński z rzeźbą ze spalonego dachu
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

A może tak zacząć rzeźbić z belek nadgryzionych przez ogień? Na taki pomysł wpadł przed kilkoma miesiącami Marek Piwoński, który ma w Katowicach-Ligocie pracownię rzeźbiarską. 29 października zeszłego roku usłyszał o wielkim pożarze katedry w Sosnowcu. Zgłosił się więc do proboszcza z pytaniem, czy może sobie zabrać część opalonych krokwi, które miały trafić do utylizacji. – Ksiądz proboszcz odpowiedział, że nie ma problemu, mogę je wziąć – wspomina. Pan Marek pomyślał wtedy, że dobrze byłoby podzielić się pieniędzmi, które otrzyma za wyrzeźbione przedmioty, z parafią katedralną. Na odbudowę tak wielkiego kościoła trzeba przecież ogromnych funduszy. Przypomniał sobie, jak przed dziewięciu laty cudem wyszedł żywy ze strasznego zderzenia z ciężarówką na wiślance. „Może przeżyłem po coś?” – nurtuje go od tego czasu pytanie.

Stopiony Chrystus

Rzeźbienie świeckich figur z pozyskanych belek odłożył więc na później, a w pierwszej kolejności stworzył około dwustu niewielkich rzeźb religijnych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.