O obietnicy, w którą nikt nie wierzył, i listach od córek z Piotrem Uszokiem, prezydentem Katowic, rozmawia Aleksandra Pietryga.
Henryk Przondziono /Foto Gość
Aleksandra Pietryga: Jest Pan zmęczony?
Piotr Uszok: Ależ skąd! Czuję, że rozpiera mnie energia. Mam doskonałą kondycję. Zdaję sobie sprawę, że kiedy ogłosiłem, że nie wystartuję w wyborach, niektóre media spekulowały, że pewnie jestem ciężko chory. (śmiech) A ja nawet niedawno robiłem badania i wyniki były dobre jak nigdy.
Przez 16 lat Katowice kojarzyły się z Piotrem Uszokiem. Można powiedzieć, że jedno pokolenie wyrosło pod Pana rządami. Nie żal Panu teraz zostawiać tego wszystkiego?
Trochę mi żal... Zżyłem się z Katowicami, może wręcz uzależniłem się od nich. Ale zawsze uważałem, że sztuką jest godnie odejść z polityki. Zresztą moja rezygnacja nie powinna dla nikogo być zaskoczeniem. Przecież po wygranych wyborach w 2010 roku powiedziałem wyraźnie, że to jest moja ostatnia kadencja. Jak widać, nikt w to za bardzo nie wierzył. Raczej krążyły opinie, że przyczepiłem się do tego stołka i chcę tu zostać na wieki...
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.