Nie ma mocnych!

ap /xpł

publikacja 02.08.2014 20:10

Pielgrzymi Archidiecezji Katowickiej są już na Jasnej Górze. - Powoli kończy się nasza pielgrzymka, ale nie kończy się pielgrzymowanie. Po powrocie do domu będziemy dalej chodzili maryjnymi szlakami wiary, nadziei i miłości - mówił do pątników abp Wiktor Skworc podczas Mszy na wałach.

Nie ma mocnych! Msza św. na Jasnej Górze Ks. Paweł Łazarski /Foto Gość - Tego uczucia nie da się porównać z niczym innym - zapewniaja pielgrzymi z Rybnika, którzy dzisiaj, po czterech dniach drogi, stanęli przed obrazem Czarnej Madonny. Choć fizycznie wykończeni, kiedy dotarli na jasnogórskie wzgórze, nie padali na krzesła, ale na kolana. - Przede wszystkim uwielbiam Boga za to, że znowu tutaj jestem, że żyję, że mogę się modlić - mówi pan Zbyszek.

Jest ratownikiem medycznym. Od wielu lat podczas Rybnickiej Pielgrzymki, udziela medycznej pomocy, nieraz ratunku. Przedtem pielgrzymował pieszo na Jasną Górę. Pierwszy raz na pielgrzymkę wybrał się dziewiętnaście lat temu. - To była wtedy jubileuszowa pielgrzymka, tłum pątników, 6 tys. osób - przypomina sobie pan Zbyszek. - Kiedy wchodziłem na Jasną Górę łzy płynęły mi po twarzy. Nie ma mocnych! Kiedy podnosi się chustę do góry, ogarnia człowieka takie szczęście, że płacze się z wdzięczności, jak małe dziecko.

Pan Zbyszek choruje na nowotwór. - Tam, gdzie medycyna była bezsilna, tam "wkroczył" Pan Jezus - wyznaje. - Uratował mnie. Dzisiaj jestem ttu, żeby dziękować Mu za Jego wsparcie, za lekarzy, za pielęgniarki, które się mną opiekowaly, za przyjaciół, którzy wstawiali się za mną w modlitwie, za księży, którzy modlili się nade mną. Kiedyś miałem wysoką temperaturę, ponad 40 stopni, nie dało jej się zbić. Przyjechali księża, modlili się ze mną i nade mną. Po modlitwie żona zmierzyła mi temperaturę: 36,6. Wiem, że to była Boża interwencja. Modlitwa ma moc, większą od tsunami. I to, że tu jestem jest cudem. Ludzie dzwonili: "Modlimy się za Ciebie"' "Pójdziesz jeszcze na pielgrzymkę?". A ja sobie myślałem, jeśli Pan Jezus będzie tego chciał, to pójdę. I jestem tutaj!

Do pielgrzymów w Częstochowie dołączył abp Wiktor Skworc. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy Św. na jasnogórskich wałach. Podczas homili przypomniał, że Jasna Góra jest świętym miejscem, w którym od wieków można doświadczać szczególnej obecności Najświętszej Maryi. Zaznaczył, że od Maryi uczymy się wiary. - Wstępując w ślady Maryi - również otwieramy się na słowo, która w nas owocuje i w ten sposób wnosimy Chrystusa w rzeczywistość rodziny i społeczeństwa - mówił abp Skworc.

Dodał, że jako ludzie wierzący jesteśmy w świecie ludźmi nadziei, optymizmu i radości, bo wiemy, że ostatecznie Bóg zwycięża. - Jesteśmy ludźmi nadziei nawet wtedy, gdy doświadczamy kruchości, ułomności i różnych braków - powiedział metropolita.

Arcybiskup dziękował za trud włożony w przygotowanie pielgrzymki i uczestniczenie w niej. - Kończy się nasza pielgrzymka, ale nie kończy się nasze pielgrzymowanie. Po powrocie do domu będziemy dalej chodzili maryjnymi szlakami wiary, nadziei i miłości.

Specjalny serwis poświęcony 69. Pielgrzymce Rybnickiej - z relacjami, zdjęciami i filmami z każdego dnia drogi -  znajdziesz tutaj.

Nie ma mocnych!   - Jesteśmy ludźmi nadziei nawet wtedy, gdy doświadczamy kruchości - mówił podczas homilii abp Skworc Aleksandra Pietryga /Foto Gość

Po Mszy św. wszyscy pątnicy witali Matkę Bożą w jej wizerunku w kaplicy Cudownego Obrazu. Górnicy w mundurach galowych i śląskie dziewczyny w strojach regionalnych przynieśli przez obraz dary wdzięczności: krzyż wykonany z węgla i kosz z 69 czerwonymi różami - za każdy jeden rok pielgrzymowania. 69. Rybnicka Pielgrzymka i katowicka pielgrzymka, wspólnie tworzą Pielgrzymkę Archidiecezji Katowickiej.

Wieczorem o godz. 21. wszyscy pątnicy spotkają się na Apelu Jasnogórskim, po którym odbędzie tradycyjne całonocne czuwanie modlitewne.Oficjalnie pielgrzymka zakończy się uroczystym Te Deum, w niedzielę o godz. 17. w bazylice św. Antoniego w Rybniku.

W górę chusty!
Gość Katowicki

 

69 róż dla Matki
Gość Katowicki

 

Pielgrzymkowe głosy
Gość Katowicki