Zdajecie sobie sprawę, jakimi jesteście cudami?

Joanna Juroszek

publikacja 14.02.2014 22:26

– Wydaje mi się, że dla tych, którzy nie wierzą, tak samo jak ja, dla tych, którzy muszą zobaczyć, dotknąć znaków, jedynymi możliwymi cudami są wasze oczy. Zdajecie sobie sprawę, jakimi jesteście cudami? – zapytał dzieci i młodzież przykutych do inwalidzkich wózków Franz Coriasco, brat przyjaciółki błogosławionej Chiary Luce Badano.

Zdajecie sobie sprawę, jakimi jesteście cudami? Spotkanie z rodzicami i znajomymi błogosławionej Chiary przepływało w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Na zdjęciu jedna z dziewczynek składa kwiaty Marii Teresie i Ruggero Badano Joanna Juroszek /GN

Jak to jest, że śpiewając o radości, daleko nam od niej? Zdaje się jednak, że podopieczni z Borowej Wsi takich problemów nie mają. Zauważyli to nawet Włosi, o wiele bardziej energiczni, spontaniczni i radośni od statystycznego Polaka.

– Jestem trochę jak święty Tomasz, który chce szukać śladu włóczni w boku Jezusa, ale gdy patrzę dziś w wasze oczy, przypomina mi się pewne zdarzenie z mojego życia. Kiedy Chicca urodziła pierwszą córkę, nazwała ją Maria Chiara, żeby wzmocnić przyjaźń, jaka była między nią, a Chiarą Luce. Po kilku miesiącach od narodzin, w następstwie źle podanej szczepionki, dziewczynka ciężko zachorowała. Nie potrafiła mówić, chodzić, jeść. W tym czasie rozpoczął się proces beatyfikacyjny Chiary i pomyślałem sobie tak, jak święty Tomasz: „Nie wiem, Boże, czy jesteś, ale jeśli tak, to posłuchaj: Chiara Luce potrzebuje cudu, żeby zostać błogosławioną, Chicca jest jej przyjaciółką, na co czekasz? To takie proste!”. Można powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Być może cud wydarzył się we mnie, ponieważ z czasem, jak rosła Maria Chiara zrozumiałem, jakim jest cudem. Nie tylko dla swojej najbliższej rodziny, ale także dla nas wszystkich, dla mnie – jej wujka. I ciągle nim jest. Powiedziałem to, bo patrząc na was, wydaje mi się, że dla tych, którzy nie wierzą, tak samo jak ja, dla tych, którzy muszą zobaczyć, dotknąć znaków, jedynymi możliwymi cudami są wasze oczy. Zdajecie sobie sprawę, jakimi jesteście cudami? – zapytał dzieci i młodzież przykutych do inwalidzkich wózków Franz Coriasco, brat przyjaciółki błogosławionej Chiary Luce Badano. Na odpowiedź nie czekał długo. Najpierw niepewne, pojedyncze „tak”, a później gromkie brawa.

– Jak mówił mój brat mam szczególną córkę. Tak samo, jak wy jesteście szczególni. Zdaję sobie z sprawę, że mieć ją koło siebie, to tak, jakby miało się Jezusa w domu. Bo wydaje mi się, że wy naprawdę idziecie pod rękę z Jezusem. To jest wasz prezent, który wnosicie w świat. Dziś tego doświadczamy, wyczuwamy waszą wieź z Chrystusem i misję, by zanosić Go dalej. Mam jeszcze trójkę dzieci. Kiedy są smutni, zmęczeni, zdenerwowani, zestresowani, zostają sami z Marią Chiarą, ona daje im ogromny uśmiech i moc, by iść dalej. Właśnie to dziś uczyniliście dla mnie. Wasze uśmiechy są warte 100 razy więcej niż nasze – dodała Chicca Coriasco, przyjaciółka Chiary.

Ks. Tomasz Nowak, kapelan ośrodka tłumaczył, że Chiara Luce Badano jest duchową przyjaciółką podopiecznych z Borowej Wsi. Dzieci i młodzież już wcześniej zapoznały się z historią jej życia, wspólnie modlą się także za jej wstawiennictwem. Tak samo było w piątek: najpierw śpiewem pokazywali, że autentycznie Bóg jest radością, potem z pełnym zaangażowaniem odmówili koronkę do Miłosierdzia Bożego i modlitwę do błogosławionej, a na koniec, bez żadnej tremy rozmawiali z bliskimi Chiary. – Bardzo cieszę się, że jesteśmy dziś z wami, jesteście przyjaciółmi Chiary, tym samym jesteście i naszymi przyjaciółmi – mówiła Maria Teresa, mama błogosławionej. Pierwsze pytanie, jakie usłyszała od dzieci dotyczyło źródła siły, z jaką młoda Włoszka podchodziła do choroby. Był nią Jezus – mówiła Maria Teresa, i dalej: modlitwa, uczynki miłosierdzia, codzienna Eucharystia. Kobieta podkreślała to, jak szczególnie w czasie choroby Jezus stawał się jej Przyjacielem i Oblubieńcem. Wspominała, jak przygotowywała się na dzień swojego pogrzebu: kazała mamie kupić białą sukienką, przymierzyła ją dla niej Chicca, chciała mieć pewność, że w dniu ślubu z Jezusem, będzie pięknie wyglądać. Maria Teresa podkreślała także siłę, jaką dawało jej codzienne przebywanie z jej córką, zakochaną w Jezusie.

Niepełnosprawni pytali także o codzienne życie błogosławionej i jej ulubioną potrawę. Dowiedzieli się, że kochała lody i gnocchi – włoskie kluski. Była normalną, pełną życia dziewczyną. W czasie choroby pomagała mamie chociażby w przygotowywaniu warzyw do zamrożenia. – Po mojej śmierci będzie przychodzić tutaj wielu młodych ludzi, będziesz miała produkty, żeby robić dla nich zupy – cytując córkę wspominała Maria Teresa, dodając, że rzeczywiście tak było. Rodzice błogosławionej przypomnieli także, że miała uosobienie przepełnione miłością, ale gdy było trzeba, potrafiła postawić na swoim. – To tak samo jak my, też mamy swój charakter – śmiał się ks. Tomasz.

– Bardzo fajna z niej dziewczyna była, dużo się modliła, dawała ludziom radość, rozdawała innym swoje zabawki – mówił nam 15-letni Marek. 38-letnia Kasia przyznała, że chciałaby być taka, jak ona: - Muszę się modlić, żeby nie być nerwową. Jej rówieśniczka, Agnieszka nie kryła wzruszenia, Marię Teresę i Rugero Badano obdarowała przygotowanymi przez siebie prezentami.

Chiara Luce Badano urodziła się 29 października 1971 r. w Sassello, na północy Włoch. Była długo wyczekiwanym dzieckiem, jej rodzice modlili się o nią 11 lat. Kiedy przyszła na świat, czuli, że nie była tylko ich dzieckiem, ale silnie należała też do Boga. Jako niespełna 10-letnia dziewczynka zapoznała się z Ruchem Focolari, gdzie szczególnie zafascynowała się cierpiącym Jezusem. Była radosną, wysportowaną, towarzyską nie do końca przepadającą za nauką dziewczyną. W wieku 17 lat zachorowała na nowotwór kości, dwa lata później zmarła. Po trwającej dokładnie 25 min. wewnętrznej walce powiedziała swoje „tak” Jezusowi. Od tego czasu ani razu nie skarżyła się na chorobę. „Jeśli Ty, Jezu, tego chcesz i ja chcę” – mówiła. W 2010 r. papież Benedykt XVI ogłosił ją błogosławioną, jest także patronką młodych.

Z rodzicami i przyjaciółmi Chiary można spotkać się także w sobotę o godz. 16 w Zespole Szkół Plastycznych przy ul. Ułańskiej 7 w Katowicach. Młodzi na spotkanie z Włochami zaproszeni są na niedzielę do parafii bł. Karoliny przy ul. ks. Tischnera 50 w Tychach (godz. 9 Msza, 10.30 spotkanie). Historię Chiary 18 lutego poznają także uczestnicy międzynarodowej konferencji na Wydziale Teologicznym UŚ (początek godz. 9).