Ołtarz wyrzeźbiony przez drwala

Danuta Sowa

publikacja 04.07.2013 11:05

Stary, bo ponad 120-letni, drewniany ołtarz trafił do Muzeum Miasta Mysłowice.

Ołtarz wyrzeźbiony przez drwala Ołtarz trafił do Muzeum Miasta Mysłowice Danuta Sowa

Autorem tego przepięknego, zabytkowego dzieła jest Wojciech Bożek, prosty, ale jakże utalentowany drwal z Krasów, który miał swój warsztat przy ul. Plebiscytowej, na tzw. Krzywym Końcu. Rzeźbił przeróżne cudeńka, którymi zachwycały się okoliczne dzieci i dorośli. Były to stajenki bożonarodzeniowe, zabawki drewniane i "święte figurki".

Ołtarz przekazany został do muzeum przez prawnuka artysty Adama Głatkiego z Larysza. Tu - jak powiedział dyrektor Muzeum i zarazem artysta plastyk Adam Plackowski - poddany zostanie renowacji, by cieszyć potem oczy odwiedzających. Dotąd ołtarzyk był co roku ozdobą procesji Bożego Ciała w dzielnicach Larysz i Krasowy.

Artysta pracował nad nim prawie dwa lata. Ołtarz ma prawie 4 m wysokości. Doskonale wkomponował się w puste muzealne miejsce. Jest dokładnie taki wysoki i taki szeroki, jak było potrzeba, by mógł zmieścić się w sali muzealnej. - Zdaje się, że właśnie został stworzony „pod wymiar” tego muzeum - mówi A. Plackowski. - To nasz największy, obok starego zegara strefowego, nabytek. Jego widok zapiera dech już przy samym wejściu do placówki.

Ołtarz zdobiony jest figurkami św. Antoniego i Matki Boskiej. Pośrodku znajduje się salezjański obraz Matki Bożej Wspomożycielki, koronowanej ponad 100 lat temu w Turynie. Ołtarz ma wieżyczki w stylu neogotyckim.

Na prośbę prawnuka artysty o ołtarz przez lata dbała rodzina Palków. Co roku wystawiany był w czasie procesji w Laryszu (parafia św. Jacka w Morgach). W tym roku jednak był ozdobą krasowskiej procesji w parafii św. Józefa. Stanął dokładnie w tym miejscu, gdzie wystawiony był pierwszy raz, czyli przy ul. PCK. Tam niegdyś stała chata, która została przeniesiona do skansenu w Chorzowie.

Ten ołtarzyk, wystawiany co roku na procesje przy ul. Sienkiewicza, pamięta wielu. Wyglądał tam pięknie i przyciągał wzrok, jednak jego 4-metrowa konstrukcja na tle domów, kwiatów i drzew "traciła się". Dopiero w muzeum możemy oglądać go w całej okazałości. - Nie będzie strojony jak na procesje, by można oglądać jego prawdziwe piękno, zastygłe w tym ponadwiekowym drewnie - mówi A. Plackowski.