12 km akt w jednym miejscu

Przemysław Kucharczak

publikacja 20.11.2012 16:20

Nowa siedziba katowickiego oddziału IPN została otwarta.

12 km akt w jednym miejscu Archiwista Michał Szynkiewicz przy rotomacie, czyli regale obrotowym, w nowej siedzibie katowickiego IPN. Rotomat pozwala na dużą oszczędność miejsca. W dwóch widocznych na zdjęciu maszynach jest aż ok. 1,5 mln kart paszportowych. Dotąd były przechowywane w kilkunastu szafach kartotecznych i trzech starych rotomatach Przemysław Kucharczak/GN

Gdyby te nasze 12 kilometrów akt ułożyć obok siebie, sięgnęłyby z naszej nowej siedziby w Katowicach-Józefowcu do Mikołowa. I to poukładane grzbietami! – mówi Danuta Węgrzyn z referatu gromadzenia i opracowania zasobów w katowickim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. Jego nowa siedziba została uroczyście otwarta 20 listopada.

Do tej pory akta katowickiego IPN były przechowywane w różnych miejscach. Pomieszczenia w starej siedzibie przy ul. Kilińskiego w Katowicach nie nadawały się na magazyny dla dokumentów. Tamten budynek pochodził zresztą z 1904 roku i od pół wieku nie był remontowany. Na razie IPN użytkuje tam jeszcze piwnice, w których w okresie stalinowskim byli przetrzymywani więźniowie. Po uprzednim umówieniu się z pracownikami IPN można je zwiedzić.

W nowej siedzibie na Józefowcu jest też znacznie więcej miejsca: 2,5 tys. metrów kwadratowych wobec 1,6 tys. metrów kwadratowych w starym gmachu.

Z okazji otwarcia pracownicy oprowadzali gości po gmachu. Można było zobaczyć np. wyrok śmierci, wydany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach, z odręcznym dopiskiem: „Nie skorzystam z prawa łaski – Bolesław Bierut”. Pokazywano archiwistyczne ciekawostki, np. kauter, czyli żelazko do rozprostowywania pogniecionych akt, rozgrzewające się do 150 stopni Celsjusza. Goście mogli też wejść pomieszczenia, gdzie szczególnie cenne akta są skanowane i kopiowane w formie cyfrowej. – Na razie zdigitalizowaliśmy około 150 metrów z tych 12 kilometrów akt, jakie posiadamy w naszym zasobie. To praca na kilka, jeśli nie na kilkanaście lat – tłumaczył jeden z pracowników.