Śląski cud

Marta Sudnik-Paluch

publikacja 22.06.2012 17:37

Nie będziemy się kłócić o czasowniki, czy był to powrót czy przyłączenie. Każdy znajdzie dla nich swoje własne uzasadnienie. Dziś cieszymy się, że Śląsk stał się częścią Polski - powiedział Andrzej Gościniak, przewodniczący Sejmiku Śląskiego, otwierając dzisiejsze obrady.

Śląski cud Aktorzy Teatru Śląskiego odtworzyli na schodach gmachu Sejmu Śląskiego sceny, które towarzyszyły podejmowaniu wojska polskiego przez Ślązaków. Jedną z nich było symboliczne rozerwanie łańcucha granicznego pomalowanego w biało-czarne pruskie barwy. Marta Sudnik-Paluch/GN

- Składamy dziś hołd ludziom, którym zawdzięczamy śląski cud - zwrócił się do przybyłych na uroczystości prezydent Bronisław Komorowski. Nawiązując do ówczesnych wydarzeń stwierdził, że były to podniosłe dni nie tylko dla Śląska, ale i całej Polski. - Śląsk stał się wtedy prawdziwą perłą w koronie Rzeczpospolitej. Bez śląskiego przemysłu, bez naturalnych skarbów, bez pracowitości i talentów Ślązaków Rzeczpospolita w moim przekonaniu wegetowałaby jako zacofane, rolnicze obrzeże nowoczesnej międzywojennej Europy. A tak Polska zyskała swoją nową szansę na silne państwo, nowoczesność - dowodził.

W uroczystej sesji Sejmiku Śląskiego wzięli udział przedstawiciele władz państwowych (m.in. wicemarszałek senatu Maria Pańczyk-Pozdziej i minister edukacji Krystyna Szumilas) oraz regionu. Wśród zabierających głos był także abp Wiktor Skworc. - W wianie odrodzonej Polsce Śląsk i jego mieszkańcy wnieśli nie tylko dobra materialne, ale i duchowe: kult pracy, rzetelność oraz silne poczucie przynależności do wspólnoty narodów chrześcijańskich z kultem św. Wojciecha, św. Jacka i św. Jadwigi, pielgrzymkami na Jasną Górę i na Górę św. Anny - przypomniał zebranym metropolita.

Po sesji odbyła się uroczysta akademia patriotyczna, podczas której aktorzy Teatru Śląskiego zainscenizowali wjazd wojsk polskich z gen. S. Szeptyckim na czele na Śląsk. Gośćmi specjalnymi byli: Konstanty Wolny, wnuk pierwszego marszałka Sejmu Śląskiego i Elżbieta Weymanowa, bratanica gen. Szeptyckiego. - To zespolenie nasze ślaśkiego i polskiego życia jest największym cudem pośród wszystkich, które przeżywaliśmy w ostatnich latach - te słowa marszałka Józefa Piłsudskiego przypomniał prezydent Komorowski, dodając, że trzeba powiedzieć, że za śląską ofiarę krwi i pracowitość mieszkańców tej ziemi nie zawsze odpłacano dobrą monetą. Wspomniał przy tym o masowych emigracjach górnoślązaków, których władze PRL wymieniały na marki pożyczek.

Dzisiejsze obchody to dla marszałka województwa śląskiego Adama Matusiewicza to nie tylko powód do dumy, ale także okazja do nadrobienia lekcji historii. - Zaczęliśmy świętować w Warszawie, dziś świętujemy na Śląsku. Przyjechał prezydent Bronisław Komorowski, dzięki temu o tych obchodach będzie mówiła cała Polska. Dzięki temu Polacy dowiedzą się, że u nas były trzy powstania, które zakończyły się sukcesem. Żyjemy w takim historycznym niedopowiedzeniu, bo jeśli spytać jakiegokolwiek mieszkańca innego niż Śląsk regionu, jakie było jedyne zwycięskie powstanie polskie, odpowiedziałby wielkopolskie. Ta wiedza na temat Śląska jest bardzo mała.