Powstańcy z pancerką

Marek Jakubiak / prze

publikacja 28.05.2012 17:10

Niemcy rozerwali powstańczy front nad Odrą! Losy III Powstania Śląskiego wiszą na włosku. Ale oto powstańcy wyprowadzają kontratak. W niedzielę w Lubomi odbyła się inscenizacja Bitwy pod Olzą sprzed 91 lat.

Powstańcy z pancerką "Pancerka" pomogła powstańcom wyprzeć Niemców i załatać dziurę w froncie. Od tego kontrataku powstańców zależały losy całego Powstania. Gdyby się nie powiódł, Niemcy oskrzydliliby siły powstańcze na Górze św. Anny, a III Powstanie Śląskie mogłoby zakończyć się klęską. Marek Jakubiak

Inscenizację walk powstańczych podczas tzw. Bitwy Bukowsko-Olzańskiej w III Powstaniu Śląskim zorganizował już po raz drugi Gminny Ośrodek Kultury w Lubomi. W tym roku, w związku z 90. rocznicą przyłączenia Górnego Śląska do Polski, odegrana została też scenka wkroczenia wojsk polskich na Śląsk.

Inscenizacja odbyła się w Lubomi-Tajchowie przy torach kolejowych w pobliżu nieistniejącej już stacji kolejowej. Stanowisko wojsk powstańczych pilnujących frontu, który na południu ustabilizował się na Odrze, zostało zaatakowane przez Niemców. Niemcom udało się przełamać polskie linie obronne, powstańcy wycofali się, jednak po przegrupowaniu przystąpili do kontrataku. Pomogła w tym powstańcza pancerka – naprędce przygotowany pociąg pancerny. Kontratak okazał się skuteczny. Powstańcy odzyskali swoje stanowiska bojowe odrzucając Niemców, których część wzięto do niewoli. Taki był scenariusz inscenizacji bazującej na opisach przebiegu bitwy pod Olzą – największego starcia zbrojnego na południu podczas III Powstania Śląskiego. W nocy z 22 na 23 maja 1921 r. Niemcy skręcili tory kolejowe na moście w Olzie i przy wsparciu pociągu pancernego zaatakowali powstańców. Powstała kilkukilometrowa wyrwa we froncie a Niemcy zamierzali kontynuować atak w kierunku północnym, by wyjść na tyły wojsk powstańczych pod Górą św. Anny. Szybka reakcja dowódców frontu południowego pozwoliła zniweczyć te plany. Pod kierunkiem Edwarda Łatki górnicy z kopalni „Anna” w Pszowie przygotowali pociąg pancerny. Ta powstańcza pancerka została wykonana z podkładów kopalnianych obitych blachą, była uzbrojona w karabiny maszynowe i granatnik. Po torze z Pszowa pchnięto dwie węglarki z kamieniami, które wypłoszyły niemiecki pociąg pancerny. Walki w rejonie Olzy, Bukowa i Bluszczowa zakończyły się zwycięstwem powstańców, jednak zostało ono okupione krwią. Zginęło kilkudziesięciu powstańców, w tym Edward Łatka.

Rekonstrukcja pozwoliła przypomnieć bohaterskich powstańców, którzy zginęli, by Śląsk powrócił do Polski.

Podczas Festynu Powstańczego na Tajchowie odegrana została scenka wkroczenia wojsk polskich na Górny Śląsk. Przygotowano bramę powitalną ozdobioną barwami polskimi i śląskimi. W czerwcu i lipcu 1922 r. Ślązacy przygotowali bardzo wiele różnych bram powitalnych – w Katowicach było ich około 30, a w samym powiecie rybnickim naliczono około 120 takich bram. W Wodzisławiu górnicy z kopalni „Emma” w Radlinie wykonali bramę powitalną z węgla. Na granicy Śląska z Polską w bramie powitalnej został zawieszony łańcuch w biało-czarnych barwach pruskich. Gdy generał Stanisław Szeptycki przybył na czele polskich, wojsk weteran powstańczy rozkuł łańcuch młotem mówiąc: „Pękajcie okowy niewoli! Górny Śląsk jest wolny! Armio polska wkraczaj nań i połącz go z Polską!” W rolę weterana rozkuwającego łańcuch wcielił się dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Lubomi. Następnie polscy dowódcy na koniach przejechali przez bramę i zostali powitani przez przedstawicieli miejscowej społeczności w strojach ludowych i górniczych oraz oddział powstańczy. Dowódca powstańczy złożył meldunek i przekazał polskiemu oficerowi powitalny bochenek chleba.

Festyn powstańczy wzbogacił koncert pieśni śląskiej, powstańczej i patriotycznej w wykonaniu chóru „Echo” z Syryni, zespołów „Syryniczki” i „Johanki” z Nieboczów. Przedstawienie „Z dziejów Śląska” zaprezentowali uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Lubomi pod kierunkiem Marii Franiczek.

Festyn Powstańczy odbył się w ramach projektu „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba...”, którego celem jest przypomnienie walk powstańczych oraz uczczenie lokalnych bohaterów działalności społeczno-narodowej. Tabor kolejowy na inscenizację udostępniło PKP Cargo, a tory udostępniły Polskie Linie Kolejowe. Inscenizację wykonali rekonstruktorzy z Grupy Rekonstrukcji Historycznych „Powstaniec Śląski” z Wodzisławia, Berliner Mauer, 18. Kołobrzeski i Kampfgruppe Schlesien. A Powstańczy Rajd Rowerowy zorganizowało Wodzisławskie Towarzystwo Cyklistów.

Kolejną imprezą w ramach projektu „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba...” będą obchody stulecia chóru „Lutnia” z Lubomi, które odbędą się 10 czerwca. Towarzystwo Śpiewu „Lutnia” zostało założone 6 czerwca 1912 r. Inicjatorem był Józef Grzybek, działacz narodowy i społeczny. Był on członkiem tzw. Klubu Józefów, do którego należeli również Józefowie: Seget, Lenort, Burek, Bugla i Kopel. Zbierali się, by śpiewać polskie pieśni co spotkało się z reakcją miejscowego żandarma. By uniknąć szykan, za namową Józefa Grzybka zarejestrowali swój związek śpiewaczy w Landratsamcie. Gdy żandarm próbował nadal szykanować śpiewaków, nie wpuszczali go na swoje spotkania – bo nie miał zaproszenia. Oczywiście żandarm starał się zemścić – gdy zdarzyło się, że próba przed Zjazdem Śpiewaków Śląskich przedłużyła się o parę minut po dziesiątej, trzeba było zapłacić karę za zakłócenie ciszy nocnej. Wynagrodził to sukces na Zjeździe – za piosenkę „Tam na górze jawor stoi” lubomska „Lutnia” zdobyła III nagrodę. Jak podaje Brunon Strzałka w gawędzie „Jak to było z tą libomską Lutnią”, gdy wybuchło III Powstanie, wszyscy członkowie chóru „poszli do powstanio na front a dziołchy za sanitariuszki”.