Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Krwawa fala 1997

- Słuchaliśmy ryku wody, która ocierała się o dom i do rana w czwórkę odmawialiśmy Różaniec - wspomina Gerard Kosorz z Raciborza. W 20. rocznicę gigantycznej powodzi w dorzeczu Odry przypominamy poświęcony jej, archiwalny tekst "Gościa" z 2007 roku. Na dalszych stronach - zdjęcia.

O świcie nad domem Kosorzów zawisł helikopter. Dotknął płozami betonowego dachu. Rodzina wyszła z okna na drabinkę przeznaczoną dla kominiarza. Elżbieta ma lęk wysokości, szła z zamkniętymi oczami. Mąż i zięć stawiali jej nogi na szczeblach i ciągnęli ją do góry.

Do helikoptera Kosorzowie zabrali też kota, którego wcześniej wyratowali z żywiołu, rzucając mu z okna koniec ręcznika. – Podziwiam sąsiadkę, którą ewakuowali strażacy łódką. Musiała do niej skoczyć. A przedtem rzucała z okna strażakowi swoje małe dzieci, jedno miało może z dwa lata. To musiało być dopiero straszne przeżycie, wypuścić z rąk swoje dziecko – wspomina dziś Elżbieta.

Podobnie dramatyczne chwile są udziałem tysięcy ludzi znad Odry. Na samo wspomnienie ciarki wciąż chodzą im po plecach. Ze wzruszeniem wspominają jednak solidarność, którą wtedy okazali im zwykli ludzie. Do państwa Kosorzów przyjechało np. siedemnastu kolegów, którzy pracowali z Gerardem w kopalni „Anna” w Pszowie. Przywieźli nawet swoich synów. Chwycili łopaty, taczki i oczyścili cały ogród z mułu. – Wspaniali ludzie. A my nie mieliśmy ich wtedy nawet czym nakarmić – wzrusza się pani Elżbieta.

Nie jest bezpieczniej

Gdyby dzisiaj nadeszła równie wielka powódź, czy bylibyśmy bezpieczniejsi? – Bardzo wiele od tej pory poprawiliśmy. Podwyższyliśmy wały w wielu miejscach, przebudowaliśmy i oczyściliśmy Kanał Ulgi. Ale gdyby zdarzyła się powódź tak katastrofalna, jak przed dziesięciu laty, byłoby równie źle – przyznaje dyrektor Klepacz.

Głębiej odetchnąć będziemy mogli, gdy na górnej Odrze stanie gigantyczny polder Racibórz Dolny. Szczyty fal powodziowych będą się do niego wlewać, zamiast nieubłaganie sunąć na Opole i Brzeg. Polder pomoże też Wrocławiowi. Choć tu sytuacja jest bardziej skomplikowana. Otóż przed Wrocławiem do Odry wpada Nysa Kłodzka. – Na Nysie są dwa zbiorniki retencyjne, które opóźniają falę powodziową – mówi Józef Klepacz. – Tymczasem na Odrze takiego zbiornika nie ma, woda płynie tam szybciej. Dlatego w 1997 r. do Wrocławia fale powodziowe z Nysy i z Odry dotarły jednocześnie i skumulowały się – mówi.

Kiedy powstanie olbrzymi polder pod Raciborzem, fale powodziowe na Odrze mają być spłaszczone i opóźnione o kilkanaście godzin. Powinny więc rozminąć się z falami z Nysy Kłodzkiej.

Na razie pod Raciborzem zbudowano już polder Buków. Może on złapać szczyt mniejszej fali powodziowej. Racibórz Dolny będzie od niego ponad trzy razy większy. Zajmie powierzchnię 2600 hektarów, jego wały będą miały nawet do 10 metrów wysokości.

Dopiero wtedy będziemy jako tako przygotowani do powtórki sprzed dziesięciu lat. Jednak oczywiście nie mamy gwarancji, że nie zdarzy się powódź jeszcze większa. To nie byłoby nic dziwnego: ludzie prowadzą obserwacje rzek dopiero od około stu lat, więc nie wiadomo, na co tak naprawdę stać żywioł. Jednak o ogromnych powodziach w dolinach Wisły i Odry kronikarze donoszą już od średniowiecza.

Zobacz zdjęcia na kolejnych stronach.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Zapisane na później

Pobieranie listy